Majorka opanowana przez dzieciaki z Anglii!
Tematyka:
Majorka… piękna i wiecznie zielona wyspa na morzu śródziemnym. Jej łagodny klimat, oliwkowe gaje, wspaniała plaże i wiecznie uśmiechnięci mieszkańcy przyciągają tu każdego roku tysiące turystów. Majorka jest kojarzona z niekończącą się zabawą i swobodą wakacyjnych klimatów. Dyskoteki na plaży, setki klubów, pubów i knajpek. Raj na ziemi dla młodych spragnionych życia ludzi. Podczas dnia pływanie w błękitnej i czystej wodzie, surfing lub nurkowanie. W nocy tańce przy płonących na plaży ogniskach, kolorowe drinki i pięknie opalone dziewczyny. Jadąc do takiego miejsca nie oczekujemy ciszy i spokoju.
Niestety nawet najbardziej zaprawieni w "bojach" imprezowicze mogą poczuć się łagodnie mówiąc zaskoczeni tym, jak bawi się tu angielska młodzież. Kilkunastolatkowie, którzy już od dawna poczuli się panami w swojej ojczyźnie, zaczynają podbijać świat. Jeszcze do niedawna prym wiedli tu turyści niemieccy. Sklepy, kawiarnie a nawet całe ulice miały niemieckojęzyczne nazwy. Wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do ich głośnych śpiewów i nieustannej chęci zwrócenia na siebie uwagi. Przy kolegach znad Tamizy sprawiają wrażenie aż nadto spokojnych.
Wielka Brytania nie radzi sobie ze swoimi dziećmi. Promowanie bezstresowego wychowania przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego. Chcąc złagodzić konserwatyzm starej Anglii, doprowadzono do zatracenia zasad i norm. Młodzież angielska robi, co chce, a co gorsza gdzie chce.
-Nie jesteśmy pijakami- śmieje, się 14-latka z mocnym, lekko rozmazanym makijażem i butach na wysokich, grubych obcasach - my się po prostu dobrze bawimy.
Oczywiście nie można tu generalizować ale dzieciaki z Wysp mogą skutecznie uprzykrzyć nam wakacje.
Oto krótki opis tego jak wygląda zabawa w angielskim wydaniu:
Mają po 16-19 lat. Przyjeżdżają zazwyczaj w większych grupach. Dziewczyny, chłopcy, zazwyczaj pary. Mają za co się bawić, więc zazwyczaj nie nocują w najtańszych hotelach klasy turystycznej. Zabawa zaczyna się natychmiast po wylądowaniu. Często puste puszki lądują już pod siedzeniami autobusów rozwożących gości do poszczególnych hoteli. Krótki odpoczynek, który pozwala zaznajomić się pozostałym mieszkającym w hotelu turystom, w jak "wesołej" atmosferze przyjdzie im spędzać czas i… zaczyna się. Oczywiście przed wyjściem w miasto, Angielki bardzo długo pracują nad swoim wyglądem. Ostry makijaż, krótka (zbyt krótka) spódniczka, odsłonięty brzuch z obowiązkowym kolczykiem w pępku i jeszcze w paru innych miejscach, fryzura z nie zawsze dobrze ufarbowanych włosów. Chłopcy nie marnują tyle czasu na głupoty, już po kilku godzinach, po hotelowym piętrze roznosi się mdły zapach alkoholu, papierosów i może jeszcze czegoś. W końcu wychodzą na podbój wyspy. Pozostający w hotelu goście mogą odetchnąć i wyspać się na zapas przez najbliższe kilka godzin.
Młodzi szaleją, a właściwie trudno to tak nazwać. Rzadko można spotkać Anglików, którzy się naprawdę " bawią". Oni nie tańczą, oni siedzą i piją kolejne piwo. Około północy, można już natknąć się na grupki młodzieży słabo kontrolujących swoje zachowanie. Teraz dopiero ich zabawy zaczynają być barwne i pełne wyobraźni. Wrzaski, krzyki, wspinanie się po hotelowych balkonach, do tego mocno wstawione panienki biegające po ulicach prawie na golasa, zaczepiające turystów niecenzuralnymi tekstami. Nad ranem towarzystwo zalega w hotelowych pokojach, choć i inne miejsca są na odpoczynek dobre. Pozostali goście mogą odetchnąć, względny spokój potrwa do późnych popołudniowych godzin, a potem…. znów wszystko zacznie się od początku.
Jednak Anglicy to nie tylko przykra strona wakacji na Majorce czy jednej z sąsiednich wysp. Od kilku lat podobne sceny rozgrywają się w naszym rodzimym Krakowie czy Wrocławiu. Tu przyjeżdżają nieco starsi, aby spędzić ostatnie dni wolności przed ślubem. Słynne wieczory kawalerskie po angielsku zaowocowały kartkami naklejanymi na drzwi coraz większej ilość pubów i hosteli - "Angielskich turystów nie obsługujemy".
Majorka niestety nie może pozwolić sobie na taką wywieszkę biorąc pod uwagę, ze turyści z wysp stanowią znaczącą cześć wszystkich odwiedzających ten kraj gości.
Można by, choć wydrukować na odwrotach biletów lotniczych kilka zasad dobrego wychowania. Podobne broszurki wydał niedawno rząd brytyjski, jednak nie poucza on własnej młodzieży a imigrantów przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii:
- nie należy śmiecić i pluć na ulicę,
- na przywitania należy podać rękę,
- nie wpatrywać się w osoby innego koloru skóry.
Mogłoby to nawet wydać się śmieszne gdyby nie nasz urlop i wyobrażenia o nim, które niestety mogą mieć mało wspólnego z rzeczywistością, gdy przypadkiem będziemy dzielić hotelowe piętro z grupką dzieciaków z wysp.
Playholiday.pl