Polecam PRIMORIS TRAVEL!
Tematyka:
Byliśmy w Dorbiach w dn.24.01.-1.02.2009. Owszem , informacja przed wyjazdem dobra, choć Panie nie wiedziały, że dzieci mają obniżkę przy wejściu do term, w programie nie było też informacji, że ani curling ( tylko dla silnych ) ani muzeum tortur ( wstęp od 12 lat, choć to chyba też za wcześnie ) nie są dla dzieci. Wyjazd polecam tym, którzy lubią pobyty jak na koloniach karnych z obsesyjnym pilnowaniem sekundy wyjazdu i pilonowaniem zrealizowania programu, już nie mówiąc o Panu Rezydencie zachowującym się jak przysłowiowy kapral .
Już pierwszego poranka, gdy autokar był gotowy do wyjazdu o godz 8,35 ( czyli 5 mni po planowanym przez biuro odjeździe ) nastąpiło pierwsze kazanie Rezydenta, że jesteśmy w kraju , gdzie obowiązuje ordnung i do tego musimy się dostosować a osoby spóźnione na wyznaczoną godz. odjazdu mogą sobie jechać taksówką ( zapomniał poinformować o ski busie). Cały pobyt spędziliśmy w stresie, aby tylko nie spóźnić się, nawet na obiad. Co do hotelu: dobry, z miłą obsługą, ale, niestety, jedzienie zostawiało dużo do życzenia: śniadania Ok, ale bar sałatkowy i drugie dania - nie. Wszystkie warzywa ( np marchew, buraczki, soczewica) i potrawy były obficie polane octem, a dipy przesolone. Drugie danie niesmaczne i przerażająco słone ( w poprzednich grupach były 2 przypadki kolki nerkowej z pobytem w szpitalu- za dużo soli? ), zupy możliwe do zjedzenia, ale mało uriozmaicone: na 7 obiadów 4 razy podano rosół, desery średnie, za to ciasta po powrocie z nart-dobre.
Co do stoków narciarskich: 3 razy ( w naszym przypadku 4 razy,bo autokar nawet na łańcuchach nie podjechał na Turacher Hohe i trzeba było wracać do Bad Kleinkircheim ) w Bad K. to za dużo, Nockalm to była pomyłka ( b. przestarzała infrastruktura)- można było znaleźć ciekawsze stoki.
O ile Pan Rezydent nie potrafił nawiązać ciepłego kontaktu z nami, to Pani Pilotka była miła, uprzejma i ciepła. Jedynie mogę mieć pretensję o to, że na Nockalm, gdy była zawieja i minimalna widoczność , zjechała z góry na nartach bez sprawdzenia jak radzą sobie mniej zaawansowani narciarze, którzy zostali na górze i nie wiedzieli, czy dadzą sobie radę ze zjazdem i czy trasy są przejezdne. Ostatniego dnia uczestnicy prosili, aby zostać troszkę dłużej na stoku ( do ostatniej kolejki , która zjeźdza o 16-tej) to nie zgodziła się , bo nie zrealizujemy programu : obiad i wieczorek pożegnalny- Tu jest pytanie: kto jest dla kogo: czy Primoris dla klientów czy odwrotnie!! No i to pilnowanie godzin zbiórek: punktualnośc jest niezbędna przy takim wyjeździe, ale wszystko można egzekwować z uśmiechem, jak to bywa w innych biurach podrózy.
Wyjazd nie należał do udanych, strach przed spóźnieniem do autokaru , niedobre jedzenie , nie pozostawiły dobrych wspomnień: nikomu NIE POLECAM WYJAZDU Z PRIMORIS!!