|
Wątek:
|
Lwów stawia tamę polskim przewodnikom?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 89.79.65.*
|
Data wysłania:
|
2008-10-29 22:04
|
Temat:
|
Polscy przewodnicy nie będą mogli oprowadzać po Lwowie
|
Treść:
|
Podzielam pogląd, że mają prawo lwowiacy do wyłączności na oprowadzanie. Chodzi przede wszystkim o aspekt materialny, muszą miejscowi przewodnicy z czegoś żyć. sama jestem przewodnikiem po Krakowie i solidarnie "zwalczam" nielegalną konkurencję - przodują tu Litwinki i grupy izraelskie. Wycieczka z miejscowym przewodnikiem ZAWSZE zyskuje i grupa czuje się b. dopieszczona przez biuro. We Lwowie Polaków oprowadzają miejscowi Polacy i oni świetnie czują temat, mają kresowy akcent i na pewno nie zepsują wrażenia, odpowiedza na dziesiątki pytań, o dobre cukierki, o piwo, o zarobki, emerytury etc. Sama jestem pilotką i "robie" Lwów, dawniej oprowadzałam, od kilku lat odmawiam z ww. względów. Pilot czy oprowadza, czy nie bierze taką samą kasę, ja w czasie wycieczki pilnuję grupy, by się nie gubili, załatwiam bilety do opery, i odpoczywam, gdy przewodnik pracuje. Jest ranking przewodników w każdym mieście - jak mówi nie tak, jak mówi cicho, nudno i bez polotu, nie biorę go, i nie polecam. Tak działa selekcja zawodowa. Rozumiem, że to może być cios dla pilotów z Przemyśla, Jarosławia czy Rzeszowa. Oni z tego żyją, są we Lwowe co weekend. Ale poznają lwowskich przewodników, z niektórymi zaprzyjaźnią się, i dalej będą jeździć jako piloci. Anna z Krakowa
|