Egzotyka - ale obarczona ryzykiem, doswiadczenia wlasne i znajomych
Tematyka:
nie znam danych stystycznych, ale tak sie skalada, ze mialem w Afryce znajomych, z ktorych:
-jedn zmarl na malarie tzw mozgowa w ciagu 24 od wystapienia pierwszych objawow malarii
- drugi zmarl po 5 dnaich od wystapienia objawow malarii (tak sie wydawalo lekarzom i w tym kierunku byl poczatkowo leczony). Po trzech dnaich zapadl w spiaczke . Niestey nie byla to malaria, nie wiadomo co to bylo.
- inny zmarl dosc dosc szybko (kilka dni) po wysteapieniu pierwszych
objawow choroby, nie pamietam co bylo (ok 15lat temu)
-kolejny zmarl w wyniku ameby zlapanej nad Zatoka Perska po kilku latach od powrotu.
-kilku innych znajomych mialo malarie po wiele razy, ciezko to przechodzili i dochodzili do siebie przez 2-3 tyg
Ja sam mialem malarie kilka razy, pomimo zazywania preparatow zalecanych przez b.dobrego lek. spec. z przychodni tropikalnej w Warszawie (spedzil ok 10 lat w Beninie w Nigerri). Pierwszy raz dopadla mnie 17 lat temu podczas urlopu w Polsce, tuz przed Bozym Narodzeniem, wieczorem w weekend, dosc daleko od Warszawy. Nie mialem ze soba nic na malarie a kupic nie bylo mozna, bo takich lekow w Polsce nie uzywa sie powszechnie. Lekarz pogotowia upiral sie przy ostrym ataku grypy, nie docieralo do niego ze dopiero co wrocilem z tropikow. Nie bylem tez w stanie wybrac sie do Wa--wy samochodem a pozatym wiedzac, ze przychodnia tropikalna dziala pon-pt 8-14.3 nie chcialem ryzykowac zimowej jazdy po nic. Przez kilkanascie godz. uzylem jak pies w studni i nie bylem zupelnie pewien jak to sie skonczy. A byl to stosunkowo lekki atak z uwagi na regularna profilaktyke. Mimo to dojscie do siebie zajelo mi z tydzien.
Po tym zdarzeniu nadal bralem profilaktycznie jakies prochy i spalem pod moskitira. A mimo to nie uniknalem ukaszenia komara. Drugi raz dopadlo mnie w Afryce - nie moglem nic napisac , tak trzesly mi sie rece, w usta musialem wlozyc knebel zeby nizeby nie szczekaly o siebie, do tego przejmujacy bol miesni i kosci, naprzemian mokry od potu i straszna goraczka i zimno. Po zazyciu najlepszego dostepnego wowczas na rynku preparatu(chyba jeszcze w fazie prob) ulga juz po 30-40 min, ale ok 2tyg zeby dojsc do siebie. Od tej pory zawsze mialem przy sobie preparat najnowszej generacji.
Mam w rodzinie globtrotera milosnika "kolorytow lokalnych" , ktory zlapal w Egipcie zoltaczke typu A, to tez nic przyjenmnego. Ja programowo unikam bliskiego wsochdu, polwyspu Indyjskiego i Afryki.
Obecnie tez pracuje w tropiku i bardzo zwracam uwage na pozywienie (unikam ulicznego) oraz komary. Jak trzeba spie pod moskitiera.