Forum turystyczneTurystyka forum
Biura turystyczne
Baza turystyczna
Turystyka biznesowa
Turystyka krajowa
Turystyka zagraniczna wyjazdowa
Transport
Gastronomia
Turystyka zagraniczna przyjazdowa
Turystyka na świecie
Inne związane z branżą
Temat dowolny




Forum grupa: Biura turystyczne

Wątek: Wytwórnia Wypraw klub podróżniczy z tanią ofertą
Autor: Czytelnik IP 37.248.156.*
Data wysłania: 2019-05-16 17:27
Temat: Wytwórnia Wypraw klub podróżniczy z tanią ofertą
Treść: Maroko maj 2019 oczami uczestnika - Wytwórnia Wypraw

O wyjeździe do Maroka marzyłem od wielu lat. Przeglądając różne strony z ofertami trafiłem na "Wytwórnię Wypraw". Znalezione o Niej opinie w większości były pozytywne. W szczególności o wyprawach na Bałkany czy do Iranu. O Marokańskich wyjazdach znalazłem tylko jedną , z 2014 roku, delikatnie ujmując- dosyć krytyczną. Trochę mnie to zdziwiło ale z drugiej strony, myślę sobie, jeśli w późniejszym terminie nikt nie narzekał (wiadomo przecież że pozytywnych opinii raczej się nie pisze, a jeśli czuje się ktoś oszukany - to na ogół chce się wyżalić i ostrzec innych ) - to pewnie W.W. wyciągnęła wnioski Zapadła decyzja. Jedziemy!!!
Program wyprawy jest bardzo ambitny. Do przebycia blisko 5 000 km (raczej nie autostradami ) średnio dziennie daje to ponad 400 km, czyli bardziej "obrazowo" po 7 godzin jazdy autokarem na dobę (nie wliczając w to przerw na ewentualne zjedzenie czegoś czy toaletę). Chcąc "coś" zobaczyć wymagana jest żelazna konsekwencja i trzymanie się programu , jak to się mówi, z zegarkiem w ręku. Tutaj dochodzimy do clou sprawy. Grupa (jak na wyprawę po sukach) jest bardzo liczna (40 osób). Pilot (Pan Andrzej M. - osobiście bardzo miły i sympatyczny) KOMPLETNIE nie radzi sobie z sytuacją. Wszelkie przerwy przeciągają się w nieskończoność
Przebieg Wyprawy - okiem uczestnika:
Dzień 1. Przylot do Marakeszu. Ogarnięcie spraw na lotnisku (bagaże, wymiana waluty, karty SIM ) Wyjazd do Essaouira około 13.30 (około 260 km). Po drodze przerwa (1h) na coś do jedzenia. W trakcie drogi wizyta w "wytwórni" oleju arganowego i kosmetyków z niego. Prezentacja procesu produkcji , opis produktów, ich zalet i zastosowania, wreszcie zakupy - notabene - po najwyższych cenach jakie widziałem w czasie całej wyprawy (około 2h). Docieramy do hotelu około 20.00 Zakwaterowanie i pospieszne wyjście na "zwiedzanie" miasta, a praktycznie na zachód słońca. Wejście na mury miejskie, zwiedzanie "artyleryjskich bastionów" (w programie) odbywa się tylko z dołu - na wejście jest już za późno, wszystko pozamykane, "rozległe plaże" - ciemne i smutne. Można się przespacerować jedynie po suku - szkoda, że nikt nie powiedział nam wtedy aby kupić sobie coś do zjedzenia na dzień następny (czytajcie dalej). Tak na marginesie hotel wydawał się zaskoczony naszym przybyciem. Zamieszanie w szczególności z pokojami ponad 2-osobowymi Część pokoi bez łazienek, bez pościeli itp. - no ale cóż tam - przecież to Wyprawa!
Dzień 2. Pobudka o 5.00, szybkie śniadanie i wyjazd. Do przebycia ponad 700 km. Chcąc wejść do meczetu Hassana II w Casablance musimy być tam przed 12.00. Dojechaliśmy o 12.05 Kierowcy załatwiają jakoś nasze wejście (chwała im za to). Zdjęcia pod słynną Rick,s Cafe i szybki przejazd do Rabatu. Zwiedzanie mauzoleum Mohammeda V , kasby Al.-Udaja i pędem do cytadeli Szella aby zdążyć przed 17.00 (godzina zamknięcia). Uff -udaje się, choć pod koniec zwiedzania obsługa daje nam do zrozumienia że pora wyjść. Zmęczeni i głodni docieramy około 21.30 do Asilah. Wymuszamy (uczestnicy) że najpierw idziemy coś zjeść (pierwsza okazja od śniadania). Przed 23 docieramy do hotelu. Znowu bałagan z pokojami. Pokoje tragiczne - brudne, bez pościeli, papieru toaletowego, niektóre bez wody Nasz Pilot - zapada się pod ziemię Pomagają nam kierowcy. Po jakimś czasie jakaś Pani (może żona pracownika stacji benzynowej który wydał nam klucze) przynosi papier i kilka swoich prywatnych ręczników (podziękowania dla Niej). Jest 24.00 - piękne gwieździste niebo nad nami, "mamy już czas" na podziwianie ponoć wspaniałych plaż w rejonie Asilah. W pobliżu słychać ocean - szkoda że go nie widać Niektórzy wyganiają jaszczurki z pokoi i kładziemy się spać.
Dzień 3 . Wstaliśmy z żoną przed 5.00. Chcieliśmy jednak iść nad ocean. Ciemno , niewiele widać, doszliśmy do początku plaży i widząc jakieś ciemne, bliżej nieokreślone rozpadliny, nie odważyliśmy się iść dalej - a tak wiele obiecywał Pilot Wróciliśmy na skromne śniadanko i w drogę - do Tangeru. Tam około 1,5 godzinna przebieżka po medinie. Mieliśmy iść razem ale znów grupa się rozrywa i każdy gdzieś ginie. Nie ma kto tego ogarnąć. Dobrze, że o tej porze jest prawie pusto na ulicach i po jakimś czasie docierają jednak wszyscy do autokaru. Dzisiaj kolejne około 500 km- tym razem przez góry - 10 godzin jazdy. Po drodze zwiedzamy piękny, błękitny Chefchaouen. Godzina to stanowczo za mało (tym bardziej że był to też czas na znalezienie jakiejś przekąski). Dalej Volubilis - dobrze że miejscowy przewodnik coś opowiada, można się wreszcie dowiedzieć czegoś więcej niż napisano w przewodniku. O zmierzchu lądujemy w hotelu w Fezie - wreszcie normalnie ( jak na standardy wyprawy)
Dzień 4. Od rana trochę luzu. Czekamy na lokalnego przewodnika który ma być około 8.00. Ruszamy - jak to określają bedekery - w najbardziej zagmatwaną milę kwadratową świata. Czyli fezki suk. Na początek oglądamy piękną medresę Al-Attarine (1h). Krążymy uliczkami podziwiając portale bliżej nieokreślonych budowli i otwierające się sklepiki. "Trafiamy" do kolejnej "wytwórni" - tym razem tkanin. Prezentacja warsztatu tkackiego, nieco słów o farbowaniu i 1,5 godzinne mierzenie sukni, torebek i zakupy Odwiedzamy słynną ze zdjęć w przewodnikach garbarnię z panoramą na farbiarnię. Chłoniemy aromaty. Podziwiamy ludzi tam pracujących. Chętni mogą nabyć różne skórzane wyroby. Zagłębiamy się znowu w medyną. Ludzi na ulicach jest już coraz więcej. Grupa rwie się i gubi nieustannie. Ciągle na kogoś czekamy. Nawet z pomocą specjalnie wezwanego "pomagiera" lokalnej przewodniczki nie można tego opanować. Robi się nerwowo i mało przyjemnie. Grupki biegają bez celu, nawołują się, zdzwaniają Po dłuższym czasie zmęczeni lądujemy pod hotelem. Po krótkim odpoczynku wyjazd na punkt widokowy (30 min) i 1,5 godziny na "zwiedzanie" swojskiego sklepu Carrefour a - czy naprawdę nie ma czegoś ciekawszego do oglądania w Fezie? Wytwórnio Wypraw - ocknij się przygotowując program dla następnych grup!!! . Przez cały dzień, tak faktycznie, zaprezentowano nam medresę i garbarnię ( w sumie 2 godziny). Pozytywne było jednak to że nie siedzieliśmy w autobusie i można było trochę odetchnąć. Po południu, nasz Pilot, poinformował nas, że kierowcy coś wspominali mu, że w nocy ma nastąpić zmiana czasu Jednak problem w tym że pomimo kilkukrotnych dyskusji nie potrafiono powiedzieć nam czy śpimy dłużej, czy krócej? Mieliśmy się o tym dowiedzieć sami. Swego rodzaju wyznacznikiem (zaproponowanym przez Pilota) miało być jutrzejsze śniadanie. No bo jest podawane od godziny 7.00, więc jeśli rozpoczną jego wydawanie to znaczy, że jest 7.00 !!! Genialne!!! I jakie proste.
Dzień 5. Śniadanie oczywiście o 7.00 . Przed nami kolejne 12 godzin samej jazdy. Przejazd do Meknes. Zdjęcia pod bramą królewską . Miały trwać 10-15 min. Praktycznie trwały godzinę ! Część grupy jak zwykle stała o umówionej godzinie przy autokarze , a inne "części grupy" poszły na kawę, zakupy, toalety, itp. Ponoć za zgodą Pilota, który poinformował (też jak zwykle) NIEKTÓRYCH , że przedłuża postój (???) . Później było jeszcze prawie godzinne oglądanie biżuterii i minerałów na stacji benzynowej (gdzie miała być 15 min przerwa na toaletę). Później znowu ktoś ponaglał Pilota aby łaskawie dał sygnał do odjazdu Przy wodospadach Ouzoud mieliśmy być około 16.00 tak wielokrotnie zapewniał Pilot. Dotarliśmy tam około 20.00 - w zasadzie o zmroku, prawie biegiem schodziliśmy na dno wąwozu aby zobaczyć wodospad Wiele osób nastawiało się (zgodnie z programem wyprawy) na bliższe zapoznanie się z egzotycznymi dla niektórych cedrami które ponoć tam są wyjątkowe, jeszcze większa grupa nie mogła odżałować "niespotkania się" z makakami, które po prostu już spały Rozgoryczenie było ogromne. W wielu osobach coś pękło Zmiana czasu dodatkowo "skróciła" nam ten dzień i następne. Powolnie wspinaliśmy się w ciszy i ciemności ( no może przesadzam- niektórzy mieli telefony z latarkami więc tak ciemno nie było) na górę do autokaru. Nie było już dokąd się spieszyć . Około 23.00 dotarliśmy do Marakeszu. W hotelu standard, zamieszanie ile ma być dwójek, a ile trójek, a ile czegoś tam jeszcze Pewnie znowu zaskoczyło ich przybycie naszej Wyprawy. Takie (znowu) odniosłem wrażenie.

Spojrzałem w górę na kartkę i widzę, że trochę mi się tu napisało. Wyszła mi opowieść dla wytrwałych. Nie będę więc ciągnął dalej.
Wspomnę tylko, że inne dni były podobne. Ciągła pogoń, zdenerwowanie i spóźnienia. Dodatkowo nałożył się na nasze zwiedzania czas ramadanu. Czyżby Wytwórnia Wypraw nie wiedziała o tym? A może to był zabieg celowy ? Bo tym sposobem odpadał nam "problem" z przerwą na kawę czy zjedzenie czegokolwiek ciepłego - aż do zmroku. Mogliśmy się wczuć w klimat muzułmańskich świąt i zwyczajów - sprytne!
Szczerze mówiąc bywałem w czasie ramadanu w krajach arabskich i innym Organizatorom udawało się jakoś wybrnąć z sytuacji. Pilot zawsze dodzwaniał się do restauracji leżącej gdzieś na naszym szlaku, pobierał skrócone menu i przygotowywano dla "niewiernych" coś na ząb, na daną godzinę. W zasadzie znacznie skracało to czas tracony na jedzenie - czy tutaj nie można tak było robić? Widocznie temu Organizatorowi nie zależało na takim rozwiązaniu.
Z ciekawszych faktów nadmienię jeszcze że "zwiedzanie" doliny Dades (polecany do zwiedzania odcinek ma około 50 km, cała mierzy prawie 200 km) sprowadziło się do podjechania na jej początek autokarem , stwierdzenia, że ten dalej nie mieści się na zakrętach i do najciekawszego fragmentu nie pojedzie oraz dania nam 40 minutowego czasu wolnego - na dalsze zagłębienie się w jej prześliczne czeluści Grupy czeska i hiszpańska, które zakwaterowane były w naszym hostelu przesiadły się rano do kilkunastoosobowych busików i pojechały - my obeszliśmy się smakiem . Z Doliną tysiąca kazb" zobaczyliśmy jakieś dziesięć Piękne były - to fakt.
Zastanawiająca była też sytuacja z ostatniego dnia w Marakeszu. Szukając jakichś rozwiązań zaproponowaliśmy Pilotowi , że grupa osób chciałaby na własną rękę, wykorzystując wolny czas po porannej prawie 8 godzinnej jeździe, zwiedzić ogrody Majorelle i muzeum Y. Saint Laurenta, oddalone od naszego hotelu o około 3 km i zważając na krótki czas jaki został do zamknięcia tych atrakcji i nieznajomość terenu, prosiliśmy aby nas tam podwieziono. Okazało się że autokar który przejechał z nami blisko 5 000 km nie może "zboczyć" z trasy o dodatkowe 3km , chyba że dopłacimy 800 dirhamów! Taksówki wyszły taniej, a autokar aby dojechać do hotelu musiał i tak robić każdorazowo blisko 2 km pętlę (nawrotka) dokładnie w kierunku Majorelle (zabrakło kilometra- żenujące).
Mimo wszystko uważam, że Maroko jest bardzo ciekawym krajem, wartym odwiedzenia i poznania ale z Pilotem który absolutnie nie ma serca do tego regionu, z bardzo płytką wiedzą na jego temat, nie potrafiącym niczego ciekawego przekazać ( o nieciekawych sprawach też niewiele mówił , chyba że były to zastosowania i zalety olejków arganowych tudzież innych specyfików medycyny naturalnej poprzedzające wizyty w "specjalistycznych wytwórniach") jest to dosyć trudne. Jeśli do tego dołożymy brak jakichkolwiek zdolności organizacyjnych przy "zarządzaniu" grupą i w dalszym ciągu nieprzemyślany program samej Wyprawy oraz obwarowania czasowe to należy MOCNO się zastanowić nad wyborem TEJ formy zwiedzania.
PS
Teraz natrafiłem na wpis Pana "leszek1347" (link poniżej) który pomimo upływu czasu zachowuje wiele cennych i niestety aktualnych relacji:
http://forum. gazeta. pl/forum/w, 150212, 151511998, 151511998, Wytwornia_wypraw_Maroko_. html

Dariusz Stanik
uczestnik Wyprawy - Maroko - maj 2019

OdpowiedzPowrót do drzewa wątku

Odpowiedzi:

Wytwórnia Wypraw klub podróżniczy z tanią ofertą [2019-07-20 20:37 37.47.7.*]
Jak bym czytala relację z naszego wyjazdu do Czarnogóry, z któregoś właśnie wróciłam. Co prawda grupa się nie gubila, bo się bardzo pilnowala z uwagi na zerowe ogarnięcie pilotki, która nie potrafila doliczyć się uczestników i gotowa byla by bez kogoś podjechać. Poza tym ta sama niemoc organizacyjna, brak wiedzy, chęci, umietnosci planowania i rozwiazywania problemow u pilotki. Skutkiem tego byly wieczne spoznienia, zamkniete obiekty, awantury z kierowcami. Dodatkowo sytuacji nie poprawialy warunki w jakich nas zakwaterowano w Czarnogórze. Ja akurat mialam szczęście, bo nasza łazienka byla tylko zagrzybiona, ale innym fekalia leciały na plecy... nocleg w Macedonii był o niebo lepszy, moze dlatego, że byl to dom publiczny (z klubem nocnym na parterze, więc bawiliśmy się przez dwie noce). Atrakcje wskazane w programi platne w cenie wyzszej niż oferowane na miejscu indywidualnym osobom. Szczytem był rejs po jeziorze szkoderskim w cenie 16.5 euro od os. Za godzine w tym karp za 5 euro (Cena na miejscu za 2 godziny rejsu to 5 Euro), ktory okazał się transferem z przystani do knajpy kontrahenta wytworni. odpowiedz »

Wytwórnia Wypraw klub podróżniczy z tanią ofertą [2019-07-21 19:49 31.0.122.*]
Szkoda że nie można tych komentarzy umieścić na firmowej stronie Wytwórni wypraw...
Pewnie wielu osobom ułatwiłoby to życie i oszczędziło stresujących sytuacji. Wszelkie NIEPOZYTYWNE uwagi na temat Wytwórni są natychmiast usuwane
odpowiedz »

Subskrypcja newsletterów TUR-INFO.PL [2019-07-26 12:11 176.111.16.*]
Proszę pisać w Google, tam nie usuwają, bo się nie da. odpowiedz »


Powrót do wątkówOdśwież


Zgłoś problem z tą stroną »

Ogłoszenia praca turystyka, w turystyce


© 2024 FORUM-TURYSTYCZNE.PL. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu i zawartej w nim polityki cookies.
strona główna | kontakt | reklama | linki
Ta strona używa COOKIES. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Szczegóły w regulaminie.
OK, zamknij