|
Wątek:
|
Jak radzą sobie z ZUS-em restauracje działające sezonowo?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 999.999.999.*
|
Data wysłania:
|
2006-01-26 15:47
|
Temat:
|
Moim zdaniem
|
Treść:
|
Absurd ten dotyczy nie tylko restauracji, ale wszelkiego typu działalności gospodarczej, która ze względu na swoja specyfikę nie zapewnia stałych i solidnych dochodów w ciągu całegoroku kalendarzowego. Nikt przecież nie musiaby kombinować ani omijaćprzepisów, gdyby wreszcie zamiast absurdalnych minimalnych składek płaconych ZUS-owi, naliczało się je w sposób analogiczny jak w przypadku podatków, tzn. osiągasz przychód - wpacasz określony procent tego przychodu do ZUS. Zarabiasz więcej w sezonie- płacisz więcej. Masz miesiąc słabszy lub bez dochodu - składasz sprawozdanie o braku dochodów lub stracie. Oczywiście z pełnymi tego konsekwencjami - odprowadzisz mniej składek będziesz miał mniejszą emeryturę. Rozwiązanie proste i logiczne. Ale jak zwykle w naszym "kochanym państwie" nie do przyjęcia, bo zawsze znajdą się "mędrki" którzy znajdą mnóstwo irracjonalnych argumentów, aby coś tak absurdalnego jak obecny system nalicznia składek utrzymać lub jeszcze bardziej "uabsurdalnić". Toż właśnie to jest główna przyczyna, o której wszyscy wiedzą, dla której mamy tak ogromną szarą strefę, przy wysokim bezrobociu; niechęć do prowadzenia działalności na własny rachunek przez ludzi młodych, którzy mają pomysły, ale po przeprowadzeniu analizy kosztów prowadzenia firmy dochodzą do wniosku, że lepsza emigracja itp. A wielu przedstawicieli branży turystycznej (w tym ogromna rzesza restauratorów, pilotów wycieczek, przewodników turystycznych itp.) aby móc "jakoś funkcjonować" w "naszym kochanym kraju" także poza sezonem turystycznym "musi sobie jakoś radzić" szukając luk prawnych lub w pełni świadomie, choć nie koniecznie dobrowolnie omijać absurdalne prawo, zasilając szarą strefę conajmniej "od czaasu do czasu".
|