|
Wątek:
|
Oszukiwał hotelarzy metodą "na złe samopoczucie"
|
Autor:
|
Czytelnik IP 84.10.244.*
|
Data wysłania:
|
2008-07-01 16:14
|
Temat:
|
Oszukiwało i uciekało...
|
Treść:
|
Mężczyzna się przyznała? Jak dostanę dobrą umowę wydawniczą, napiszę swoje wspomnienia w prowadzenia hoteli. Mam gdzieś xera wizytówek i listów miłosnych porzuconych przez "Anastazję Potocką", rachunki Lecha Grobelnego, pismo międzynarodowego koncernu, który za trzecią fakturę za pobyt swego pracownika już na zapłacił bo okazało się, iż facet miał "żółte papiery", postanowienie pani prokurator, iż spadkobiercy właściciela dzierżawionego hotelu z "pomocą kolegów z Pruszkowa i Łomianek" zajęli cały majątek mojej firmy, ale była to "przemoc dopuszczalna, wobec rzeczy, nie osób". Itd. itp. etc. Wole być biedującym "działaczem turystyki" niż okradanym "przedsiębiorcą". Recepcjonistka, którą dostałem "w spadku" po poprzednikach i pierwszą umowę o pracę w życiu ode mnie dostała. Tak ją to wzruszyło, że większość ciąży spędziła na zwolnieniach - potem tylko korespondencyjnie dowiadywałem się iż znowu jest w ciąży lub urodziła - trwało to dłużej, niż moja przygoda z hotelarstwem. Półślepy praktykant z zawodówki, który miał tak dobre oko, iż potrafił w 10 sekund rąbnąć parokilową polędwicę a w 5 sekund zwinąć i wypić butlę unikatowego wina ze Szwajcarii. Nic mnie nie zdziwi więc. Nawet policja i lokalne samorzady odpowiadające mi, w której części ciała mają dowody zostawiane przez niektórych gości w zastaw. Duplikaty wystawiane bez problemu. Jak mawia pewien pan poseł, po co płacić rachunek na 7 tys, gdy kara jest znacznie mniejsza. Tak samo ci goście uważali.
|