Czy ktoś może powiedzieć coś pozytywnego o Almaturze?
Tematyka:
Moja opinia:
Zalety:
- sprzęt i ubiór do paintballa wydawał się w porządku (ale z niego nie skorzystałem)
Wady:
- kiepski dojazd (czekanie ok. godziny na przesiadkę)
- nieprzyjemna atmosfera
- wielka nuda - brak zajęć, ciągłe siedzenie w domkach
- fatalne wyżywienie
- brak odpowiedzialności i komunikacji ze strony organizatorów (mieszanie grup wiekowych)
- młoda, niewyszkolona, niemiła kadra
- kiepsko wyposażony, zapuszczony ośrodek
Postanowiłem wybrać się na wyjazd pt. "świat adrenaliny" (to chyba jakaś ironia) do Pokrzywnej. Była to moja pierwsza i ostatnia przygoda z Almaturem.
W dniu wyjazdu miałem 17 lat. Nie jest to bez znaczenia, gdyż największym problemem było wymieszanie grup wiekowych. Na obozie byłem najstarszy. Oprócz mnie był tam 15. letni chłopak, dwie 15. letnie dziewczyny i... kilkadziesiąt dzieciaków w wieku 10-12 lat. W momencie, gdy zorientowałem się, jak wygląda sytuacja, wiedziałem, że ten wyjazd nie ma już dla mnie sensu. Jak mam się strzelać z takimi maluchami? Jak mam z nimi grać w piłkę, minigolfa? Jak mam z nimi miło i ciekawie spędzić czas? Almatur na swojej stronie (wystarczy wklepać na Google'u: "pokrzywna świat adrenaliny") na ten obóz zaprasza osoby w dwóch kategoriach wiekowych: 10-13 lat oraz 14-18 lat. Nie zostałem w żaden sposób poinformowany o różnicach wiekowych, które wystąpią na tym wyjeździe.
Poza tym warto wspomnieć, że nawet gdybym był młodszy o 6 lat, nudziłbym się jak diabli. Na obozie "adrenaliny" praktycznie nic się nie działo. Sprzęt do paintballa dostaliśmy dopiero po ok. 3 dniach. Przez większość dnia siedzieliśmy w domkach, bo kadra robiła ciągłe "przerwy". W niedzielę kazano nam iść do kościoła. Kto nie chciał, stał na zewnątrz i czekał... W ośrodku było boisko (fatalne, ale było), lecz nie pozwalano nam na nim grać. Poza tym nie było tak właściwie nic do roboty. Najciekawszą aktywnością była gra w zbijaka, podczas której instruktorzy z radością dominowali maluchów. I do tego oszukiwali... przecież dzieciaki są za głupie, żeby zauważyć.
Żarcie było okropne. Dostawaliśmy głodowe i jeszcze do tego nudne porcje. Kolacja to była pajda chleba z kiełbasą. Masakra!
Już po kilku godzinach spędzonych z kadrą było widać ich niewyszkolenie. To byli młodzi ludzie i bywali całkiem sympatyczni, ale przez większość czasu nie mieli pojęcia, co robić i pomiatali małymi. Jedna z najbardziej kuriozalnych scen, która wbiła mi się do głowy, to była ta, w której instruktor, który przechował kluczyki do domków, postanowił je porozrzucać po powrocie z krótkiej wycieczki do lasu. Następnie każdy dzieciak mógł szukać swojego kluczyka. Wyglądało to jak scena z średniowiecza, gdzie miłosierny szlachcic, w swej dobroduszności, rozrzuca kawałki chleba dla obszarpanych wieśniaków. Jakaś kpina! Najlepsze było to, że jeden z kluczyków poleciał na tyle wysoko, aby wylądować na dachu. I kto po niego się wespnie? 12 letni chłopczyk, oczywiście!
Warto jeszcze wspomnieć, że podczas dojazdu na miejsce musieliśmy czekać godzinę podczas przesiadki do innego autobusu oraz że ośrodek i pobliskie atrakcje były w opłakanym stanie: bramki na boisku ledwie stały, nie wspominając o krzywym i zatęchłym polu minigolfowym, malutkiej tyrolce, braku balonu (który był obiecany w opisie oferty), braku dostępu do internetu (Wi-fi) i wodzie w jeziorze tak brudnej, że sam instruktor powiedział, żebyśmy uważali, żeby tam nie wpaść (w planie było pływanie kajakiem).
I z tych właśnie powodów czwartego dnia postanowiłem się z tamtąd wyrwać. Przeprowadziłem poważną dyskusję z kierownikiem obozu i ten, koniec końców, odwiózł mnie swoim malutkim samochodzikiem do domu. Na całe szczęście byłem na tyle dorosły i pewny siebie, aby móc się bez problemu stawić dorosłym, ale wolałbym nie być na miejscu takiego nieszczęśliwego dzieciaka, który chce wrócić do domu bo "pan jest niemiły". Pytałem się podczas wyjazdu kilku z nich o ich opinię o pobycie i każdy był niezadowolony. Ale pewnie zostali tam do końca... 10 dni nudy i nieprzyjemności.
Absolutnie odradzam! Już nigdy więcej nie skorzystam z "oferty" Almaturu! Chyba, że kiedyś będę miał za dużo czasu i zażyczę sobie lżejszego portfelu i zszarganych nerwów.