beznadziejna kuchnia włoska - Paparazzi
Tematyka:
to dowód na to, że w centrum handlowym niczego nie zjemy zjadliwego. w poznańskim paparazzi wczroaj po 45 minutach podano mi twardą, poprzerastaną cielęcinę. nie dało się jej ukroić - widelec w końcu mi się pogiął. poprosiłem kelnerkę, ona kierownika - a ten (wyglądał jak pener z bumy) mi zaczyna, że ja nie rozumiem, bo cięlęcina to mieso co twardnieje podczas obróbki termicznej. ręce mi opadły. mówię mu, że jadłem 1000 razy cielęcinę i nigdy nie była tak twarda i żylasta. a on, że kucharza może przyprowadzić... więc ja jemu, że mogę go przeszkolić jak się cielęcinę przyrządza - bo ja ją przyrządzam już od 15 lat i nigdy nie przxypominała tej poodeszwy. mam teorię w ogóle, że to nie była cielęcina tylko jakiś kawałek starej krowy. masakra. po marduzeniu nie policzyli za jedzenie. zero przepraszam nic z tych rzeczy. nie chodźcioe tam - szkoda złotówki...