|
Wątek:
|
Poltur Zielona Góra
|
Autor:
|
Czytelnik IP 37.209.146.*
|
Data wysłania:
|
2014-11-12 11:02
|
Temat:
|
Poltur Zielona Góra
|
Treść:
|
W tym roku po raz drugi współpracowałam z Polturem. Na pierwszym moim wyjeździe, dwa lata temu nie było źle (pomijam dzieci z Łodzi, które były niezbyt ciekawe :P). W tym roku natomiast było niezbyt dobrze. Byłam na dwóch turnusach w Łazach, i gdyby nie w większości przesympatyczne dzieci, byłoby tam gorzej niż ustawa przewiduje. Po pierwsze - brak jakiegokolwiek miejsca do przeprowadzenia zajęć - nie było świetlicy, boisko do piłki nożnej to była kpina, jedyne co się jako tako prezentowało to boisko do koszykówki. Po drugie brak wykwalifikowanej kadry - nie mieliśmy psychologa, pani od KO (Małgorzata) wtrącała się w nie swoje sprawy, natomiast zajęcia przez nią prowadzone były nudne i krótkie (przykładowo miały trwać jeden cały blok dwugodzinny, a trwały niespełna dwadzieścia minut). Miała chyba większe aspiracje do zostania kierownikiem kolonii i zapominała o swojej funkcji. Kiedy pojawiła się prośba o psychologa dla jednego dziecka, które miało dosyć poważne problemy z psychiką, pan prezes stwierdził, że nie może nam nikogo przysłać, a pani kierownik, że najlepiej odpuścić sobie całą sprawę. Co do pani kierownik Urszuli - bardzo miła kobieta, aczkolwiek mało stanowcza, nie potrafiła za bardzo nic załatwić, nie potrafiła postawić na swoim. Konflikty w kadrze rozwiązywane były wybitnie nieprofesjonalnie. Poza tym dowiedziałam się na owej kolonii, że wychowawcom nie wolno chorować (ale chyba tylko niektórym). Wspomnę może jeszcze panią pielęgniarkę, która zajmowała się równocześnie sklepikiem (!). Oczywiście warto nadmienić, że dzieci mieszkały w tragicznych warunkach; budynek w którym spali chłopcy wyglądał jak więzienie; pokoje były małe, w jednym spało 4 chłopców na piętrowych łóżkach, z wąskim przejściem pomiędzy nimi. W innym pokoju, w którym normalnie powinny spać 4 osoby, spało 6. Podczas kontroli sanepidu jak i kuratorium dzieci nie mogły spędzać czasu na ośrodku; jednego dnia siedzieliśmy z dziećmi około godziny bodajże, na plaży gdzie było w kij zimno, bo w ośrodku był sanepid. Śmieszne to wszystko ale i smutne.
|