Spływać z Euro !
Tematyka:
Niestety media (w tym ulubiony mój serwis) olały ciepłym moczem taki komentarz - który jest tylko na specjalistycznych portalach:
Spływać z EURO 2012 !
Pojawiają się obawy, iż na EURO 2012 zabraknie miejsc noclegowych, zaś po mistrzostwach pozostanie ich nadwyżka. Więc wyobraźmy sobie, iż w czasie Euro pojawiają się w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu dziesiątki pensjonatów i kwater do wynajęcia. Zaś po mistrzostwach właściciele zabierają je "pod pachę" i przenoszą w inne miejsca, atrakcyjne turystycznie.
Niemożliwe? Gdańsk już od pewnego czasu negocjuje wynajęcie na czas Euro statków-wycieczkowców. Mniejsze, śródlądowe jednostki mogą pojawić się także w pozostałych miastach. Tu i ówdzie już zobaczymy przycumowane na Wisłą, Odrą, Kanałem Bydgoskim barki, na których urządzono niewielkie hotele i całkiem spore restauracje. Przy odrobinie wysiłku można uporządkować nabrzeża w okolicach warszawskiego Stadionu Narodowego, z którego widać Wisłę i dawne porty na niej. Gdyby tam takie barki stanęły, szybciej można byłoby na nie przejść ze stadionu, niż potrwa oczekiwanie na tramwaj, autobus (może metro?) do centrum miasta.
Tuż koło Warszawy, naZalewie Zegrzyńskim są firmy wynajmujące jachty żaglowe i motorowe, przynajmniej w części przypadków będące pływającymi apartamentami. A opłacałoby się ściągnąć je także z Mazur, gdzie jest ich i więcej, i w większym wyborze. Zaś do Wrocławia i Poznania choćby z Berlina, gdzie jest ich ogromna ilość.
Dziś Polska jest bardzo liczącym się producentem jachtów, w znacznej części pływających później w innych krajach. Jedna z firm produkująca house-boaty, małe barki będące pływającymi domkami jednorodzinnymi, całą produkcję sprzedaje do Wielkiej Brytanii.
Są więc już gotowe statki, są moce produkcyjne i fachowcy. I w samym warszawskim Porcie Żerańskim cmentarzysko barek, na których mogłyby powstać setki miejsc noclegowych i gastronomicznych.
Tramwaje wodne mogłyby ułatwić podróże gości z jednego końca miasta na drugi, same w sobie będąc też atrakcjami turystycznymi. A na przykład wycieczka wodą do Wilanowa byłaby znacznie przyjemniejsza, niż autobus czy taksówka.
Innymi stateczkami można byłoby między meczami, przed i po nich zrobić jednodniowe i dłuższe wycieczki, z Gdańska do miejscowości Pierścienia Zatoki Gdańskiej, do Grudziądza czy Tczewa, nad Zalew Wiślany. Z Warszawy od Płocka po Kazimierz Dolny i Puławy. Z Krakowa do Oświęcimia, z Nowej Huty do Sandomierza. Oczywiście powinny być to głównie jednostki o małym zanurzeniu, ok pół metra, niestety często też dość niskie, ze względu na niefrasobliwie budowane mosty, rurociągi i linie energetyczne. Choć już na przykład do Wrocławia są w stanie dopłynąć typowe europejskie rzeczne wycieczkowce. Co roku przybywa jachtów i barek mieszkalnych płynących nie tylko z Niemiec, ale i Holandii, Francji na polskie wody. Na Noteci, łączącej Odrę i Wisłę, trwa budowa kilkunastu przyzwoitych przystani i portów turystycznych. Podobnie na innych szlakach.
Oczywiście powyższa propozycja nie zastąpi "zwykłych" hoteli, może jednak zwiększyć i urozmaicić ofertę. Przy okazji omija się kłopotliwe procedury związane z kupnem gruntów i zezwoleniami budowlanymi. Odbudowane stare nabrzeża i porty, zbudowane nowe, z dostępem do prądu, wody i kanalizacji przydawać się będą także po mistrzostwach. A zyskać mogą na wodnych hotelach i restauracjach, na lokalnej i średniodystansowej "białej flocie" nie tylko miasta meczy i nie tylko w czasie mistrzostw.