|
Wątek:
|
Logostour czy Opal?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.20.11.*
|
Data wysłania:
|
2013-09-23 23:59
|
Temat:
|
Logostour i MAREK KURDYBACHA!
|
Treść:
|
Miałam przyjemność uczestniczyć w wycieczce, w czasie której pilotem był pan Marek Kurdybacha. (Logostour, Parki narodowe USA, wrzesień 2013). Jestem pozytywnie zaskoczona profesjonalizmem, troską o klienta i wiedzą pana Marka. Z reguły unikam wycieczek i pilotów, nie lubię okrojonych programów, ciągłego biegu i braku czasu na jedzenie. Jednak dzięki panu Markowi udało się wszystko połączyć i wspaniale spędzić te dwa tygodnie. Po pierwsze pan pilot wykorzystywał każdą okazję żeby pokazać nam coś więcej, niż przewidywał program wycieczki. Bardzo dobrze orientował się w terenie, wiedział dokładnie co można zobaczyć po drodze, przy okazji, umiał tak zaplanować trasę i dogadać się z kierowcą, żebyśmy jak najwięcej skorzystali. Dzięki niemu udało nam się dodatkowo zobaczyć min. San Diego oraz misję w Santa Barbara. Niektóre miejsca zwiedziliśmy bez dodatkowych kosztów, mimo że pan pilot poświęcał na to swój prywatny czas. Mimo dodatkowych atrakcji zrealizowaliśmy cały program. Pan Marek organizował czas tak, żebyśmy niczego nie stracili. O cenach i warunkach imprez fakultatywnych informował nas bardzo dokładnie i rozliczał się co do centa. Po drugie, zajmował się troskliwie wszystkimi uczestnikami i ich problemami, włącznie z szukaniem lekarza, apteki, odzyskiwaniem zagubionych rzeczy (skutecznie i szybko), pomocą przy zakupach, odnajdywanie zagubionych osób, które nie zgłosiły się na zbiórkę. Uczestnicy wycieczki zawsze mogli na niego liczyć i czuć się bezpiecznie w każdej sytuacji. Poza tym: Z wyprzedzeniem informował nas o planach na następny dzień, wiedzieliśmy jak się na daną trasę przygotować, jak zaplanować posiłki. Z własnej inicjatywy negocjował ceny w restauracjach i barach, żebyśmy jadali smacznie i w przystępnej cenie - nie musiał poświęcać czasu na takie rzeczy. Zawsze pokazywał, że zależy mu na naszym zadowoleniu. Myślał o naszych potrzebach, często kosztem swoich np. zamiana miejsc w samolocie, żeby znajomi mogli siedzieć razem, asystowanie i tłumaczenie przy zamawianiu posiłków, żeby każdy miała czas zjeść to co chce, często kosztem siebie - sam nie miał czasu na jedzenie; cierpliwe fotografowanie wszystkich wszystkimi aparatami, żeby każdy miał zdjęcie z kim chce i gdzie chce. Zawsze stawiał nasze potrzeby i zadowolenie na pierwszym miejscu, przy czym nie było to wymuszone. Rzadko spotyka się człowieka tak oddanego swojej pracy, a jednocześnie tak serdecznego i zabawnego. W każdej wolnej chwili (w trakcie nudnej podróży w autobusie czy w kolejce po bilety) dzielił się z nami informacjami o kraju, miejscach które zwiedzamy, albo nas zabawiał rozmową i żartami. Żeby nam się nie nudziło. Żeby nie marnować czasu. Żeby wszyscy byli zadowoleni. Komu innemu by się chciało?... Na koniec muszę wspomnieć, że jestem zaskoczona wiedzą pana pilota na temat geografii, polityki i kultury Stanów Zjednoczonych. Podziwiam jego cierpliwość i wyrozumiałość w relacjach z grupą bardzo różnych ludzi. Podziwiam to jak potrafił nas zintegrować, dzięki czemu ten wyjazd był niezapomnianym przeżyciem. To się nazywa właściwy człowiek na właściwym miejscu. Pełen profesjonalizm.
|