|
Wątek:
|
COGITO
|
Autor:
|
Czytelnik IP 89.68.223.*
|
Data wysłania:
|
2013-06-12 15:12
|
Temat:
|
COGITO
|
Treść:
|
Szanowni Państwo, pan Arek ma zapewne inne spojrzenie zwłaszcza jako osoba całkowicie nieodpowiedzialna. Prawda jest taka, że opiekun dzieci na koloniach nie może nawet wyjść za przeproszeniem do toalety jeżeli nie zostawi dzieci pod opieką innej osoby, a pozostawienie dziecka w pierwszym dniu jazdy, samego pod wyciągiem, żeby poczekało na innego instruktora - którego zresztą nie znało (chociaż widziało wcześniej) jest rzeczą karygodną. Jeżeli Państwo uważają, tak jak pan Arek, że to wina dziecka, że czegoś nie zrozumiało, że jest wszystko w porządku i dalej Pan Arek będzie opiekował się dziećmi na Państwa zimowiskach ... to Państwa sprawa. Jednak ja nie wyślę już z Państwa firmą swojego dziecka i będę każdemu kto się mnie zapyta Państwa zimowiska odradzać. Myślę, że żaden rodzic nie chciałby przeżyć tego co ja - płaczu dziecka, w telefonie wyproszonym od nieznajomej osoby, dziecka będącego na drugim końcu Polski, samego, na stoku, nie wiedzącego gdzie jest i co ma zrobić. Jeżeli chodzi o tą nieszczęsną nartę to narta nie zginęła na zimowisku, tylko w kopnym śniegu i dzieci musiały jej szukać, znalazł ją dzielny Pan Arek i za ten sukces kazał sobie postawić coca-colę. Państwa biuro w Warszawie działa bardzo dobrze, panie są miłe i kompetentne, organizacja obozu też dobra ale opiekunów powinni Państwo wybierać o wiele staranniej. Joanna
|