|
Wątek:
|
Promotor - świetna reklama czy wrzód na tyłku?
|
Autor:
|
Czytelnik IP automat.*
|
Data wysłania:
|
2013-05-15 21:04
|
Temat:
|
Promotor - świetna reklama czy wrzód na tyłku?
|
Treść:
|
Aktualność: Można ich spotkać na ulicach każdego dużego miasta. Z szerokim uśmiechem zapraszają do odwiedzenia klubów czy restauracji, nierzadko proponują kupony zniżkowe. Zawód promotora lokalu wzbudza kontrowersje. Jedni uważają ludzi pracujących w ten sposób za magnes przyciągający klientów, inni za natarczywych naganiaczy zakłócających spokój przechodniom.
Ci, którzy nie zatrudniają promotorów uważają, że są oni potrzebni w lokalach, które świecą pustkami. Twierdzą, że dobry, renomowany lokal sam się obroni i przyciągnie klientów. Z kolei sami promotorzy, i ich pracodawcy podkreślają, że dzięki ich pracy zwiększają się obroty lokali.
Mieszkańcy miast i turyści odnoszą się do nich raczej niechętnie, mało kto lubi być zaczepiany na ulicy i poddawany dość intensywnej reklamie.
"Naganiacze pojawili się u nas dwa, trzy sezony temu i jak każda nowość budzą sprzeczne opinie. Nie możemy zabronić promotorom wykonywać ich pracy. Jeśli natomiast ludzie będą na nich w ten sposób reagować, to funkcja naganiacza umrze śmiercią naturalną. Restauratorzy sami z nich zrezygnują, jeśli zauważą, że ich działanie przynosi skutek odwrotny od zamierzonego"- mówi Michał Piotrowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta w Gdańsku.
Promotorzy chwalą się, że odnoszą dobre wyniki. Niektórzy z nich potrafią zaciągnąć do lokalu nawet 5 osób w ciągu pół godziny. Podkreślają, iż są twarzami lokalu i ich praca przekłada się na większe dochody pracodawców.
Istnieją lokale, które nie potrzebują tego typu reklamy, ponieważ mają renomę zdobytą poprzez wiele lat ciężkiej pracy i zbierania doświadczeń. Jednakże, młode lokale, które dopiero wchodzą na rynek, w obliczu sporej konkurencji nie mogą zrezygnować z tego sposobu dotarcia do klienta. W obecnych, trudnych czasach każdy sposób na przyciągnięcie gości jest dobry.
|