|
Wątek:
|
Biuro podróży Janosik z Rzeszowa
|
Autor:
|
Czytelnik IP 82.132.246.*
|
Data wysłania:
|
2013-04-18 16:46
|
Temat:
|
Biuro podróży Janosik z Rzeszowa
|
Treść:
|
Zdecydowanie odradzam. Mimo, ze od mojej przykrej przygody z Janosikiem minelo juz 9 lat, nadal na sam dzwiek nazwy tej 'firmy' robi mi sie niedobrze. Latem 2004 wybralismy sie razem z mezem, wtedy jeszcze narzeczonym, do Francji. Wykupilismy bilet 'open' do Paryza. W cenie biletu byl darmowy obiad (w brudnej knajpie podawano nieumyta salate, brudnymi sztuccami). Jechalismy na wolontariat na 2 lub 3 tygodnie. Maz mial urlop uzgodniony na 2 tygodnie, jednak istniala mozliwosc przedluzenia na 3 tygodnie jesli jeden z kontraktow rozpoczalby sie pozniej. Z Paryza wyruszalismy na poludnie pociagiem. Przed zakupem biletu zapewniano nas, ze bez problemu bedziemy mogli wrocic za 2 lub 3 tygodnie, ze nie bedzie problemu z rezerwacja terminu. Po kilku dniach okazalo sie, ze maz musi wracac po 2 tygodniach wiec zadzwonilismy do pani Jadzi (o ile dobrze sobie przypominam), pracownicy biura z Paryza, poniewaz ona miala potwierdzic rezerwacje ma powrot. Pani Jadzia, bardzo niemila kobieta twierdzila, ze miejsc juz nie ma. Nic nie daly telefony do biura w Rzeszowie, zadnej pomocy. Pani Jadzia powiedziala zebysmy kupili sobie nowe bilety (miejsca o dziwo byly!) i starali sie o zwrot w Janosiku w Rzeszowie. Wiele razy dzwonilismy do pani Jadzi, do biura w Rzeszowie, bez skutku. Rachunek telefoniczny w tamtych czasach byl ogromny. Minely 2 tygodnie, my nadal bez biletow, maz stracil prace. Pani Jadzia przestala odbierac od nas telefony. Moj tato zrobil awanture w Biurze w Rzeszowie i zagrozil zlozeniem pozwu. Powiedziano mu, ze mozemy jechac do Paryza i 'jesli bedzie miejsce to sie zabierzemy'. W Paryzu, pani Jadzia krazyla miedzy trzema autokarami Janosika, ignorowala nas i udawala, ze nas nie ma. Maz w koncu zapakowal nasze bagaze do pierwszego autokaru i powiedzial jej, ze sie nie ruszymy a jak chce niech wzywa policje. Wrocilismy po 4 tygodniach. Nasze wspaniale studenckie wakacje zamienily sie w koszmar. Maz niestety musial przerwac studia zaoczne, bo po stracie pracy nie znalazl przez jakis czas nowej i nie byl w stanie oplacic czesnego. Zaluje, ze nie zlozylismy skargi na te 'firme'. Stracili jednak wielu klientow, bo wszyscy moi znajomi, i ich znajomi wiedza o naszej przygodzie i omijaja ich z daleka. Dziwie sie, ze ta firma jeszcze funkcjonuje, bo czytajac opinie to wiele osob jest podobnego zdania.
|