|
Wątek:
|
ANTY TUI
|
Autor:
|
Czytelnik IP 178.252.11.*
|
Data wysłania:
|
2013-03-03 10:34
|
Temat:
|
ANTY TUI
|
Treść:
|
Moi drodzy,
bicie piany agentów, że są tacy biedni i pokrzywdzeni i trzeba podjąć działania - a jakież to działania chcecie podjąć ? chcecie zmusić TUI do sprzedaży przez Wasz kanał dystrybucji ? otóż TUI ma to w szczerym poszanowaniu.
Wyniki takiej a nie innej decyzji prezesa TUI Polska będą policzalne we wrześniu - ale już w pierwszych miesiącach wakacji będzie widać czy była to decyzja słuszna. Moim zdaniem jak najbardziej właściwa ekonomicznie - co do jej moralności nie chcę się wypowiadać bo w końcu "to nic prywatnego - to tylko biznes"
Działaniami własnymi oraz sieci agencyjnej TUI wypracowała sobie pozycję na polskim rynku turystycznym, w tym bazę stałych klientów. W chwili obecnej, w dobie kryzysu, kiedy wszyscy szukają minimalizacji kosztów posunięcie TUI Polska jest słuszne. Kontraktując na ten sezon liczbę miejsc porównywalną lub niższa w stosunku do poprzedniego sezonu są w stanie sprzedać ją własnymi kanałami dystrybucji - bez Was drodzy agenci. I co więcej - nic na tym nie stracić a wręcz przeciwnie - ZYSKAĆ i to nie mało bo kwotę około 20 milionów złotych.
Czy nadal znajdzie się ktoś kto uzna tą decyzję za błędną ?
Lojalność agentów jest jak czarna wołga która kiedyś porywała dzieci - a sami przyznacie, że nie sprzedajecie TUI podobnie jak ITAKI dlatego, że chcecie ich sprzedać tylko dlatego, że klient chce ich kupić. Logiczne, że wolelibyście sprzedać wyjazd na którym macie 2 razy więcej prowizji.
Rozumiem żal jaki agentami powoduje w chwili obecnej - ale oburzenie ? czym ? że ktoś dba o wynik ekonomiczny i koszty ?
Nie chcę bawić się we wróżbitę ale w mojej ocenie taki sam krok podejmie za niedługo jeszcze jeden z organizatorów a w krok za nim na przestrzeni kolejnych 3 lat pójdzie dwóch kolejnych.
Praca w biurze już dawno przestała przypominać siedzenie i czekanie na klienta - sami wiecie, że on co raz rzadziej wchodzi. Przetrwają biura które dadzą z siebie coś więcej a odpadną 'wyznawcy Becketta' bo Godot... nie przyjdzie.
|