|
Wątek:
|
Rezerwacje telefoniczne - czyli jak nie jechać na wakacje
|
Autor:
|
Czytelnik IP automat.*
|
Data wysłania:
|
2012-08-16 14:30
|
Temat:
|
Rezerwacje telefoniczne - czyli jak nie jechać na wakacje
|
Treść:
|
Aktualność: Większość Polaków rezerwuje noclegi wakacyjne przez telefon. Rozmowa telefoniczna daje tylko złudne poczucie kontroli, a w rzeczywistości może skutkować problemami zarówno dla klienta jak i właściciela obiektu noclegowego.
Niemal 80%* badanych podczas ostatnich wakacji rezerwowało nocleg telefonicznie, bezpośrednio u właściciela obiektu. Termin oraz koszt pobytu często ustalany jest telefonicznie - bez żadnego pisemnego potwierdzenia. Po przyjeździe z rodziną może okazać się, że nasz pobyt został źle zanotowany. Zaskoczyć nas może również niespodziewanie wysoka kaucja, płatna pościel, miejsce parkingowe - a to tylko część dodatkowych opłat, które mogą nam zostać doliczone bez wcześniejszego poinformowania nas o tym.
"Wybrałam się z mężem i dziećmi nad morze, gdzie zarezerwowaliśmy nocleg w kwaterze znalezionej w sieci. Po przyjeździe okazało się, że właściciel pomylił daty naszego przyjazdu i dom był już wynajęty. Musieliśmy spędzić cały dzień na szukaniu alternatywy, nawet w miejscowościach położnych kilkanaście kilometrów od miasta. Po całym dniu podróży było to bardzo męczące, zwłaszcza dla dzieci" - mówi Monika Nawrocka, która w zeszłym roku wyjechała na wczasy do Kołobrzegu.
Na rezerwacjach telefonicznych cierpią również właściciele obiektów. Wiele jest sytuacji, w których wczasowicze w ostatniej chwili rezygnują z wynajmu, pozostawiając właścicieli z pustą kwaterą w kluczowym okresie. "Sezon wakacyjny to dla nas jedyny moment żeby zarobić. Turyści jednak często zmieniają zdanie w ostatniej chwili przez co np. w zeszłym roku straciłem 2 tygodnie wynajmu" - mówi Krzysztof Dąbrowski, właściciel pensjonatu w Mielnie.
Alternatywą, która chroni obie strony są systemy rezerwacyjne umożliwiające dodawanie swoich obiektów oraz prostą rezerwację odpowiedniego domu czy apartamentu wakacyjnego. W razie rezygnacji kupującego, gospodarz otrzymuje częściowy zwrot kosztów sięgający nawet 80% wartości rezerwacji, w zależności od daty zgłoszenia anulacji. "Polacy dalej wolą dzwonić do właścicieli z przekonaniem, że bezpośredni kontakt jest wystarczającym zabezpieczeniem. Ciężko powiedzieć z czego wynika to przyzwyczajenie. Fakty są jednak niezaprzeczalne, to właśnie systemy rezerwacyjne dają najwyższy poziom bezpieczeństwa" - mówi Kamil Krzyżanowski, Dyrektor Operacyjny edom.pl.
Kupującego chroni regulamin, do którego można się odwołać w sytuacji, gdy obiekt nie spełnia warunków umowy - otrzymujemy wówczas zwrot kosztów adekwatny do różnicy w standardzie między opisem zarezerwowanego obiektu, a jego stanem faktycznym. W sytuacji, gdy kupujący decyduje się jednak na pozostanie w wynajmowanej kwaterze, to w zależności od ustępstw od umowy może powołać się na Tabelę Frankfurcką, która określa wysokość rekompensaty pieniężnej. W razie braku np. ciepłej wody możemy liczyć na zwrot 10% kosztów lub nawet 20% w wypadku awarii prądu czy zanieczyszczenia basenu. Tabela nie posiada co prawda mocy prawnej, jednak stanowi podstawę do rozwiązywania konfliktów między biurem a klientami.
Portale rezerwacyjne to relatywnie nowa forma organizowania wczasów, jednak zachowane standardy i możliwości dalszego polecania danego obiektu w systemie ocen zbiera wielu zwolenników. "Jestem bardzo zadowolona z takiej formy współpracy." - mówi Marta Jeka, właścicielka obiektów w Międzyzdrojach. "Nie martwię się obsługą klienta, finansami czy organizacją grafiku - to wszystko robi za mnie system rezerwacyjny. Moje obiekty są odwiedzane o każdej porze roku, a przychody rosną. Turyści poza sezonem dają mi gwarancję bezpiecznej spłaty kredytu hipotecznego" - dodaje.
*Badania własne edom.pl przeprowadzone na próbie 436 osób.
|