|
Wątek:
|
Serwisy zakupowe winne upadków biur podróży?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 195.128.228.*
|
Data wysłania:
|
2012-07-30 10:25
|
Temat:
|
Oferta w internecie - gwóźdź do trumny
|
Treść:
|
Akurat serwisów zakupowych bym się nie czepiał. Umowa jest umową obu stron. Biuro podróży podpisujące umowę z serwisem doskonale wie ile dostanie za wyjazd i kiedy nastapi zapłata. Jeśli ktos nie potrafi czytać umowy i liczyć to nie powinien prowadzić biznesu. Jestem akurat osobą, która pracuje w turystyce, ale która jednoczesnie korzystała z zakypów grupowych - nie kupowałem wycieczek zagranicznych, ale krajówkę - hotele - i owszem. Rozmawiałem z właścicielami obiektów, w których byłem. Część jakby nie przeczytała i nie policzyła i ci byli zawiedzeni, ale część doskonale wiedziała w co wchodzi. Potraktowali te koszty jako koszty marketingowe. Jeżeli mieli by przeprowadzić ogólnopolską kampanię reklamową w sieci to koszty byłyby znacznie wyższe. Ci, którzy śledzą oglądalność swoich stron zauwazyli baaaardzo istotny wzrost liczby odwiedzin. Jedyna róznica to ta - że jeśli popatrzymy na to, ze za imprezę na wejściu dostajemy mniej niz ona kosztuje, to brzmi groźnie, ale jeśli przyjęclibyśmy, że dostajemy 100% a drugiej strony musimy wydac na promocję, to juz patrzymy inaczej i zastanawiamy się czy nas stać na taką akcję. Tu tak samo - trzeba policzyć i tyle. Nei wieszajmy psów na serwisach - to nie one decydują jaka oferta i za jakie pieniądze będzie sprzedawana, tylko biura, które podpisują z nimi umowę. Czy jesli przyszedłby do biura klient chcący kupić wyjazd za 40% jego wartosci potraktowany byłby przez biuro poważnie? na pewno nie. A czym innym jest taki serwis - klientem przecież. Nie bardzo rozumiem więc zastrzeżenia. Nie chcesz - nie sprzedawaj. Licz dobrze i prowadź swój interes zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i rachunkiem ekonomicznym. Tyle tylko. Pozdrawiam Paweł
|