|
Wątek:
|
Biznes touroperatorów to bułka z masłem
|
Autor:
|
Czytelnik IP 95.51.9.*
|
Data wysłania:
|
2012-07-12 13:57
|
Temat:
|
Biznes touroperatorów to bułka z masłem
|
Treść:
|
...ale ja Pana doskonale rozumiem i wcale nie krytykuję. Podróże kształcą i następnym razem nie da się Pan podejść cwaniakowi w wypożyczalni. Ja to też przeżyłem na własnej skórze, nauczyłem się, a potem doradzając moim klientom mogłem ich przed takim praktykami przestrzegać. Tak samo nauczyłem się, że nie bardzo można wierzyć bezgranicznie opiniom na różnych portalach i wszystko trzeba przesiewać przez sitko, bo są takie firmy, które zatrudniają sztab ludzi, aby pisać setki pozytywnych relacji. Zdjęcia też można podfotoszopować. Na szczęście każdy ma wolny wybór i może ale nie musi skorzystać z pomocy biura. Mogę Panu poopowiadać wiele historii i relacji zadowolonych klientów, którzy dziękowali za załatwienie sprawy, gdy coś się zawaliło. Ja również uważam, że zawód typowego agenta turystycznego, który tylko klika myszką na stronie Itaki, Neckermanna, Wezyra itp odchodzi do lamusa. Bo przecież klient sam sobie też może kliknąć. Natomiast nie martwię się o przyszłość pracowników, którzy doradzają, znają produkt i oczekiwania ich stałych klientów, wiedzą jak zaoszczędzić im czasu (bo czas to pieniądz) i potrafią bezbłędnie wskazać i doradzić, że dla pana X to będzie ten hotel, a dla pani Y to tamten. Pan ma czas i hobby to sobie to zrobi samemu. A moim hobby było doradzanie klientom i z tego czerpałem satysfakcję, gdy po powrocie ktoś przysłał mi pocztówkę z wakacji, przyniósł butelkę, lub egzotyczny souvenir. A gdy udało się komuś uratować wakacje, bo był overbooking i przez różne kontakty, znajomości i załatwiało się rzeczy niemożliwe, to wszyscy byli zadowoleni. Proszę mi uwierzyć, że kwestia odpowiedzialności i gwarancji jest bardzo istotna. Klienci reklamują niemal wszystko (np. jeden pan, że miał zmarnowane wakacje, bo żona dostała okres, a biuro nie chciało mu z tego powodu przesunąć termin wyjazdu o tydzień - autentyk!). Ale łatwiej jest uzyskać odszkodowanie od fizycznie istniejącego biura z renomą (nie mówię tu o bankrutach) niż od portalu który jest gdzieś w internecie. A turystyka to miliony zdarzeń i mimo najszczerszych chęci i dobrej woli zawsze coś się może zepsuć. Proszę od czasu do czasu porównywać ceny w biurach od tych uzyskanych bezpośrednio w hotelu lub wypożyczalni aut. Jeśli biuro jest mocne w danym produkcie, na pewno będzie miało lepsze ceny od usługodawcy, niż ten sam usługodawca zaproponuje klientom z ulicy.
|