|
Wątek:
|
Spór pod hotelem Dorint
|
Autor:
|
Czytelnik IP automat.*
|
Data wysłania:
|
2005-11-18 18:35
|
Temat:
|
Spór pod hotelem Dorint
|
Treść:
|
Aktualność: Codziennie pod czterogwiazdkowym wrocławskim hotelem Dorint toczy się zabawa w kotka i myszkę pomiędzy taksówkarzami a strażą miejską. Ci pierwsi parkują na zakazie postoju, drudzy łapią ich i obdarowują mandatami.
A problem jest prosty - przed Dorintem, jednym z najlepszych hoteli we Wrocławiu nie ma postoju taksówek. Dodatkowo, po obu stronach ulicy obowiązuje zakaz postoju. Przed wejściem do obiektu jest tylko zatoka dla autokarów, w której taksówkarze (tak jak inne samochody) mogą się zatrzymać tylko na chwilę, aby wysadzić lub zabrać pasażera.
Taksówkarze jednak wolą (pomimo ryzyka narażenia na stuzłotowy mandat) parkować w niedozwolonym miejscu na ul. św. Mikołaja, gdyż tylko w ten sposób mogą zapewnić sobie "dobrych" klientów z Dorintu.
Codziennie pod hotelem Dorint trwa, więc zabawa w kotka i myszkę - taksówkarze parkują, a straż miejska daje mandaty tym, którzy nie zdążą uciec, zanim strażnicy się zbliżą.
Cała sprawa jest również problematyczna dla samego hotelu i jego gości. Z jednej strony samochody blokują zatoczkę i utrudniają parkowanie autokarom, których zakaz postoju nie dotyczy, jednak a z drugiej strony - taksówkarze są często potrzebni klientom, a wzięcie taksówki z parkingu przed obiektem jest o wiele szybsze i wygodniejsze dla gości niż dzwonienie i zamawianie.
Hotel Dorint postanowił więc wziąć sprawę w swoje ręce i wystąpił do miasta, żeby usunąć spod hotelu znak zakazu postoju.
|