|
Wątek:
|
Zamach stanu na Malediwach
|
Autor:
|
Czytelnik IP 85.89.191.*
|
Data wysłania:
|
2012-02-10 17:50
|
Temat:
|
Przewrót wojskowy w turystycznym raju
|
Treść:
|
I bardzo dobrze. Klienci narzekali na miejscowych przez ostatnich kilka lat. Niech się tam ukiszą. Nawet Japończycy im musieli zapory budować. Za Biblię więzienie, za krzyż więzienie. Obrażali klientów, moich znajomych znających ichni język, od białych świń i komentowali chamsko kobiety. Ja tam ich nie żałuję, jak ktoś chciał tam pojechać to ok, ale po wyżej opisanej sytuacji nikomu znajomemu tego nie polecałem. Niech sobie zostaną przy rybołówstwie.
|
Odpowiedzi:
Przewrót wojskowy w turystycznym raju [2012-02-14 14:55 77.253.205.*]
To nie mam pojęcia w jakich hotelach bywali wasi klienci, chyba w samym Male, a nie na wyspach :), bo na Malediwy wysyłamy klientów dość często i nikt nigdy nie miał żadnych zastrzeżeń do obsługi. Co więcej osobiście nie uświadczyłem w żadnym innym kraju lepszego serwisu niż na Malediwach. Obsługi zazwyczaj nie było widać, a po prostu pojawiali się jak spod ziemi dokładnie wtedy, kiedy ich potrzebowałeś. Jeśli było tak jak piszesz, to jedyny powód jaki przychodzi mi na myśl, dla którego mogły być takie komentarze ze strony lokalsów, to zachowanie twoich klientów. Każdy ma jakieś granice i nikt nie lubi jak się nim pomiata i traktuje z wyższością. Pamiętam grupę Rosjan, którzy tak się zachowywali w hotelu Kurumba, że aż sam im zwróciłem uwagę, a sporo potrafię znieść gdy lecę na wczasy. Podczas podróży zawsze istnieje jedna prosta zasada, której wielu wydaje się nie rozumieć - nie ważne ile zapłaciłeś za wczasy, ale nie jesteś u siebie w kraju, więc dobrze by było szanować odmienną kulturę, jaka by ona nie była. odpowiedz »
|