|
Wątek:
|
Nienajlepsza sytuacja w branży turystycznej
|
Autor:
|
Czytelnik IP 999.999.999.*
|
Data wysłania:
|
2004-07-20 14:26
|
Temat:
|
kto wypisuje te brednie?
|
Treść:
|
Kto wypisuje te brednie?
Jeszcze parę lat temu nikomu nie przeszkadzało, że było wiele małych firm turystycznych. Swoją skromną, ale swojską i tanią ofertą uzupełniały to, czego ORBIS, GROMADA, itp. nie były w stanie przerobić. stów, dodając, że tylko z porządnymi firmami zagranicznymi, ( czyli niebadziewiastymi, polsk
Oto prawdziwe przyczyny, czemu się nie wiedzie:
1. Prawie wszystkie segmenty rynku turystycznego w Polsce zdominowały zagraniczne koncerny turystyczne. Już dawno ktoś powiedział "………chcesz zdobyć nowy rynek - zacznij od likwidacji rodzimej konkurencji……" np. - dumpingowe ceny,
2. Szum medialny - Kto płaci tym pismakom za to, aby wykańczały "rodzime" firmy?
Czy komuś chciało się napisać, że zbankrutowała następna piekarnia, szewc? NIE. Gdy bankrutuje stocznia czy kopalnia, wszyscy się nad nimi użalają i rzucają się na ratunek. Gdy zbankrutuje Biuro Podróży piszą - znowu okradziono biednych turyimi) turyści naprawdę wypoczną.
3. Kryzys gospodarczy - przecież wszyscy widzimy brak kasy na rynku. Jak mają ludzie jeździć na wycieczki, gdy brakuje im na jedzenie? Nieudolni politycy wraz ze skorumpowanymi urzędnikami próbują nam wmówić, że za zbankrutowane społeczeństwo winne są małe biura podróży.
Gdyby ludzie mieli pieniądze, biura organizowałyby więcej wyjazdów, więcej by zarabiały, a ze zwiększonych dochodów inwestowałyby w większą ilość lepszych pracowników, kupowałyby nowsze autokary itp.
4. Lenistwo urzędników - ktoś kiedyś wymyślił, że urzędnicy muszą pilnować biura podróży. Teraz okazało się, że jest to dla nich praca za ciężka. Wniosek - pod pozorem ochrony konsumentów zlikwidować co się da.
5. Zmowa ubezpieczycieli i urzędników - największe kłamstwo roku 2004 - wmawia się wszystkim, że lepszymi firmami turystycznymi będą wielkie firmy, które stać na paranoicznie wysokie składki ubezpieczeniowe niż małe, których jeżeli nie stać na te abstrakcyjne stawki trzeba się obawiać.
Prawda jest taka, że żadne małe biuro podróży nie naraziło klientów na konsekwencje związane z bankructwem. Wręcz odwrotnie. To duże firmy, najczęściej zagraniczne spektakularnie bankrutowały.
Dlaczego więc BIURA UBEZPIECZEŃ w wielu przypadkach podniosły małym firmom nawet stukrotnie stawkę ubezpieczeniową?
Dlaczego więc URZĘDNICY zgodzili się na takie niegodziwe praktyki paru monopolistów ubezpieczeniowych?
Dlaczego wszechwiedzące media nagle nie zauważyły bezsensowności wyżej wymienionych poczynań?
Tak proszę Państwa to jest zmowa Koncernów Turystycznych, Towarzystw Ubezpieczeń i Urzędników.
Ciekawe, czy media też w tym uczestniczą, czy tylko błądzą w niewiedzy.
Ludzie opamiętajcie się. Przez Wasze urojenia o złej pracy Polaków, wasze dzieci, siostry stracą na rzecz Fordów czy Brunerów pracę. Zobaczycie PANSTWO MALKONTENCI, za parę lat, gdy już znikną nasze firmy, będziecie jeździli na takie same niedopracowane wycieczki, tyle tylko, że za 100% drożej, a reklamacje rozpatrywane będą w Londynie lub na Wyspach TUTURUTUTU.
|
Odpowiedzi:
jeszcze moze maly suplemencik do poprzedniej... [2005-03-11 14:07 999.999.999.*]
no proszę, jednak nasze spoleczeństwo nie ma tak do końca "oczu szeroko zamkniętych" ... muszę przyznać że poczulem wdzięczność dla autora postu i nieniejszym mu za niego dziękuję. Przez dobrych parę lat (dokladnie cztery i pól) prowadzilem w stolicy niewielkie biuro podróży - bylo z definicji NIEWIELKIE i NIEWIELKIM mialo pozostac ; obslugiwalem wraz z kilkoma wspolpracownikami jeden z niszowych sektorów, konkretnie kierunek wschodni - gl.Ukraina i Kraje Baltyckie - i nie mielismy ABSOLUTNIE ŻADNYCH ambicji aby "zdobywac segment rynku" , "prowadzic ekspansje" i inne takie,modne obecnie sformulowania.Znalismy sie dobrze na swojej pracy, nasi klienci byli zadowoleni i wracali do nas rok w rok i - prosze mi uwierzyc - TO NAM WYSTARCZALO! Mysle ze z czystym sumieniem moge powiedziec ze w tym, co robilismy bylismy dobrzy (potwierdzaja to opinie klientów,referencje,ktore do dzisiaj mozna znalezc w internecie mimo ze biura juz nie ma drugi rok) Nigdy nie wykiwalismy klienta ale tez nie bylismy zadną fundacją dobroczynną - zarabialismy nienajgorsze pieniądze i bylo OK. A potem sie zaczelo .... polityka duzych fabryk turystycznych,koncernow pokroju TUI,Neckermann czy Thomas Cook podcięla nogi mocniejszym ode mnie. Tyle mowilo się o ochronie klienta, tyle mowilo się o - uwaga - OCHRONIE KONKURENCJI - i co? I guzik,placilismy relatywnie coraz wyzsze podatki (coraz wyzsze bo firmy zagraniczne albo zwalnialy sie z tych podatkow albo placily je za granica), nakladano na nas coraz bardziej idiotyczne restrykcje (chocby horrendalne stawki ubezpieczenia albo bez mala "lustrację" ubezpieczeniową przy podpisywaniu polisy OC - musielismy legitymowac sie ze stanu swoich prywatnych zobowiazan,naleznosci, stanu majątku osobistego - TAK TAK, zdarzylo mi sie kiedys napisac w takim wniosku ze mam telewizor takiej i takiej marki,sprawny,czynny i koloru czarnego... ) - ale przede wszystkim wykonczyla nas polityka naszej tak zwanej "konkurencji", glaskanej i pieszczonej przez media ("UWAŻAJCIE NA PODEJRZANE BIURA PODRÓŻY!!!" - czyli male i skromne) i polityków (lobbying) - w efekcie ktoregoś razu przedstawiciel jakiejs turystycznej fabryki przyrąbal w mediach bez ogródek : "Tak, przez parę lat będziemy sprzedawali nasze wycieczki poniżej kosztów bo stać nas na to!To element normalnej strategii marketingowej, koszty uzyskania." Pani dziennikarka zrobila mądrą minę i przytaknęla a mnie i moim przyjaciolom prowadzącym podobne male interesiki zaświecilo się, ze to już koniec naszej pracy - nigdy nie będziemy w stanie konkurowac z dumpingowymi cenami molochów.Żeby bylo taniej obcinalismy koszty, bralismy tanszy autokar,spalismy w coraz gorszych hotelach - efekt? "Polska turystyka jest droga i kaszaniasta" stwierdzily media. Ale odpowiedzcie prosze na pytanie - jak konkurowac (skutecznie) z organizatorem turystyki , ktory WYCIECZKĘ sprzedaje w cenie wynajmu autokaru na nią? Nic dziwnego że moja... odpowiedz »
|