|
Wątek:
|
TUI-opinie
|
Autor:
|
Czytelnik IP 78.154.78.*
|
Data wysłania:
|
2011-09-26 22:14
|
Temat:
|
TUI-opinie
|
Treść:
|
dnia 15.09 wyjechałam na tydzień czasu na Ibizę, przez cały 7 dniowy pobyt NIKT ani razu nie widział naszej rezydentki w hotelu, a nas-Polaków było sporo (cały autokar), szanowna Pani nie odbierała nawet telefonu, wycieczki wykupowaliśmy sami na mieście bądź w recepcji. Ja z moim chłopakiem mieliśmy to szczęście, że znamy dość dobrze język angielski, ale jeśli np. pojechałyby tam osoby bez tej znajomości to zmuszone byłyby spędzić cały wyjazd jedynie w hotelu. MW katalogu było napisane ze tenis stołowy jest w cenie- pani w recepcji zaprzeczyła i powiedziała że opłata wynosi 5 euro za pół godziny gry, dodatkowo w cenie specjalnie dla klientów TUI oferowano mini golfa, którego nawet nie było na terenie hotelu. Denerwują mnie komentarze typu "Polacy zawsze narzekają" itp.. Jeśli zarabiam w Polsce tyle ile zarabiam i raz na kilka lat mogę sobie pozwolić na wyjazd za granicę a nie tak jak Niemcy czy Anglicy kilka razy do roku, płacę za opcję all inclusive, to chyba mogę czegoś oczekiwać prawda??? Jeśli biuro podróży zapewnia mnie, że na miejscu będzie rezydent w hotelu a nie pojawia się nawet na ustalonym PIERWSZYM spotkaniu, aby wyjaśnić nam co, jak i gdzie, to chyba mogę mieć pretensję, tak? Mam także wrażenie, że panuje jakaś dyskryminacja, wiem że to już nie wina biura podróży. Podaję przykład, wykupujemy wycieczkę z transferem do Aquaparku, jedziemy dwoma busikami, zostajemy poinformowani, że jeden bus będzie po nas o 16.30 a drugi o 17.30, jako że na rachunku mamy godzinę 16.30 jesteśmy przekonani ze wrócimy tym busem. O wyznaczonej godzinie podjeżdża kierowca, (my z chłopakiem jedyni Polacy) jako pierwsza podchodzę do kierowcy rozmawiam z nim na temat powrotu, po czym Pan zaczyna pytać stojących w grupkach ludzi "how many people?" I po kolei wpuszcza ich do busa, w konsekwencji miejsca nie starcza tylko dla mnie, mojego chłopaka i jeszcze dwójki innych turystów. Nie rozumiem tego...
|