|
Wątek:
|
Całkowity zakaz palenia w lokalach gastronomicznych?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.26.216.*
|
Data wysłania:
|
2007-06-14 20:22
|
Temat:
|
Zakaz palenie
|
Treść:
|
W mojej restauracji są dwie sale jedna dla palących druga dla niepalących, Tak jest od 1999 roku i muszę stwierdzić, że więcej osób jest w sali dla niepalących. Jesli chodzi o imprezy to w tej chwili już nie ma problemów przy stołach nikt nie pali. Natomiast w Hotelu jest całkowity zakaz palenia . Palacze ze zrzumieniem podchodzą do tej decyzji , mają jednak możliwość zejścia na papierosa do sali dla palących.
|
Odpowiedzi:
Zakaz palenie [2007-06-15 16:08 84.10.17.*]
I to co piszesz - o prawach zarówno dla niepalących i palących - jest dowodem rozsądku i kompromisu - nie zmuszania niepalących do wąchania dymu i petów, ale i nie zmuszania palacych, by schodzili do piwnic, bo "cały świat ma być zdrowy, zgodnie z uchwałą parlamentu". Powinniśmy się cywilizować, ale są jakieś granice między wymyslaną poprawnością a realnością - parę lat temu zaprzyjaźniony wiceprezes dużej firmy zastanawaił się, czy dac łapówkę za gabinet z balkonem, gdzie na słońce, deszcz i śnieg mógłby wyjść z klientami drugiej, niepalącej kategorii, by wielomilione kontrakty uzgadniać, czy przejść do konkurencji Jestem "członkiem" jakiegoś "ciała" regularnie obradującego - przez 10-14 godzin, bez przerw na papierosa, kawę, kanapke, siusiu - niepoprawnie w każdym z tych celow co jakiś czas wychodze. Także świadomy, jak wiele spraw można dogadać przy papierosie, wodzie mineralnej i pisuarze... Ale i przymusu fizycznych potrzeb (pani Sobecka - seksu homo ani hetero w kuluarach nie uprawiam, nie ćpam, nie upijam się - choć ze wstydem przyznaję się, iż w tym czasie rzadko się modlę - chyba że Radyja słucham. Modlę się o miłosierdzie i wybaczenie) Kultura obrad, gdzie byle kto jeszcze jest w stanie przymusowo mówić do przymusowej frekwencji? Żując papierosa i coś sobie na węzeł ukręcając, bo pampersów na miejscu nie ma? Dłużej niż w "Biedronce" na jednej zmianie? To już nie chodzi o walkę z nikotyną, "marychą" - której nie próbowałem, piwem - które po pracy sobie cenie Ale i prawem np. do referendum - i innych praw mniejszości, których funkcjonowanie dotąd nie było zbrodnią. Parę dni temu, gdy na naukowym seminarium w przerwie którą zarządziłem ktos zachęcał, by w holu wypić mineralną a na balkonie zapalić - bałem się czy to nie prowokacja jednej z 6 chyba naszych tajnych służb... Jak bym się czuł porwany w kajdanach z tych obrad... ... bo pieprzyłem... głupoty na seminarium. Papierosy miałem własne - ale co w tej mineralce byłoby? W przeciwieństwie do Sobeckiej uważam iż spotkanie płciowe osób nie jest zbrodnią - choć nie pamiętam, kiedy byłem z inną kobietą, niż moja zona. Kiedyś jej powiedziałem, iz nie była moja pierwszą kobietą, ale będzie ostatnią - ja słowa dotrzymałem W przeciwieństwie do premiera - rozmnażałem się, jest córka i syn, a zona twierdzi iż "wszystkie dzieci są nasze" W przeciwieństwie do Giertycha - nie wierzę, iż homoseksualizmem można się zarazić (gdy jednen z kolegów powiedział, iż wolałby być kobietą - powiedziałem iż będziemy mogli dalej umawiać się na piwo, choć nie randki) W przeciwieństwie do Miniista Zdrowia nie uwazam, iż kłopoty z paleniem i piciem jednostek leczyć można powszechną prohibicją... Idę na piwo... sam odpowiedz »
|