ITAKA - opinie!
Tematyka:
Wycieczka Paryż Prowansja w terminie mniej więcej 18-28 lipca 2011.
PILOTKA: Wycieczka prowadzona przez pilotkę Bożenę, którą szerze możemy polecić (pracuje na różnych kierunkach, nie tylko we Francji). Dziewczyna świetnie przygotowana, oczytana, znająca języki i ewidentnie pasjonująca się tym co robi. Jednocześnie bardzo dobrze zintegrowana z grupą i otwarta.
PROGRAM: Już w katalogu widać, że program jest ciekawy i urozmaicony. Pierwsze dni zwiedzania w Paryżu bardzo intensywne, dzięki pilotce zwiedziliśmy więcej niż przewiduje program (m.in. dzielnicę La Defense). Na południu już większy luz i mniejsze obciążenie. Niestety program ma mankamenty - Pierwszy - 3 przejazdy nocne (powrót i wyjazd+ przejazd z Paryża do Prowansji). Druga sprawa to brak obiadokolacji. Wydawało nam się, że to żaden problem, jednak ceny w Paryżu oszałamiają, więc człowiek je byle co, najczęściej kanapki (jedna w cenie dwudaniowego obiadu w polskim barze). Przy marniutkich francuskich śniadankach (dżemik i bułeczka) trzeba się dość nagimnastykować z jedzeniem w ciągu dnia. Trzecia - ostatni dzień, wg katalogu 9-godzinne zwiedzanie Nicei. 9-godzinne ze względu na przerwę, jaką muszą odbyć kierowcy przed powrotem. Niestety Nicea to miasto do zwiedzania tylko na 3 godziny. Przez 6 godzin czasu wolnego człowiek musi "się szlajać". Jeśli jest ładna pogoda można iść na plażę (uwaga, baaaardzo kamienista), ale podczas naszego pobytu padał deszcz więc wyobraźcie sobie to oczekiwanie :////
Mimo to oceniamy wycieczkę bardzo dobrze - jest ciekawa/atrakcyjna i różnorodna. I w normalnych okoliczościach tu bym zakonczyła wywód, gdyby nie HIT wyjazdu w postaci kierowców. Nie koloryzuję i nie zmyślam....
KIEROWCY - Dwóch panów w sile wieku. Nazwałam ich "Skręcający" i "Turysta". Pan "Skręcający" nieco starszy, ewidentnie dobry kierowca jeżdżący bezpiecznie. Pan "Turysta" większość wyjazdu przesiedział na siedzeniu z tyłu robiąc zdjęcia.
Na początku nie zwracalismy na nich uwagi, potem stali się centrum zainteresowania grupy Pierwszą wpadkę zaliczyli już przy wjeździe do Paryża. Akurat pilotka zajęta była zbieraniem pieniędzy na bilety. Jechaliśmy autostradą i panowie w pewnej chwili ni z tego, ni z owego postanowili zjechać. Stąd przezwisko "Skręcający", bo kierowca bez wyraźnych przesłanek po prostu nagle skręcił i zjechał z autostrady. Panowie nie mieli mapy (!!!), opierali się na GPS, który- jak się później okazało był ustawiony na centrum Paryża, a nie dzielnicę w której mieliśmy hotel. Nagły zwrot akcji skonczył się dwugodzinnym kluczeniem po zjazdach i objazdach, a wreszcie przejechaniem przez centrum Paryża.
Wkrótce okazało się, że "skręcający" był ostatni raz w Paryżu 8 lat temu, a "Turysta" w ogóle po raz pierwszy jest za granicą jako kierowca (sic!!!). Wskutek braku mapy i zaufania do GPS (osobiscie uważam, że GPS to super urządzenie pod warunkiem, że umie się z niego korzystać) panowie wymuszali na pilotce kierowanie ich podczas jazd po mieście. Było to o tyle uciążliwe, że pani Bożena sporo mówiła do mikrofonu, czytała fragmenty ksiązek opowiadała itp. Wypowiedzi zmuszona była przerywać co chwilę zwrotami typu "w lewo. w lewo!" "jedź prosto. czemu skręcasz, przeciez widzisz znak że prosto?" itp itd.
Cały czas zresztą prowadził "Skręcający", który na ten pseudonim zasłużył sobie nie tylko akcją na autostradzie, ale wieloma innymi sytuacjami, kiedy skręcał lub chciał skręcać (powstrzymany przez pilotkę) bez wyraźnych przyczyn. Po prostu ot tak nagle dochodził do wniosku, że nie ma co już jechać prosto ;).
Kiedy "Skręcający" nie mógł już prowadzić ze względu na przepisy dot. czasu pracy kierowców, za kierownicą zasiadł "Turysta". Wjeżdżamy do Marsylii, Turysta wedle wskazań pilotki jedzie prosto. Nagle tuż przed wjazdem do tunelu pilotka krzyczy- gdzie jedziesz? stój! Jak wysoki masz autobus?
T: 3.60
P: A ten tunel ma wysokośc 3.20!!!
Zatrzymaliśmy się kilkanaście metrów przed wjazdem tylko dzięki jej reakcji...
Podczas kiedy pilotka wysiadła poszukać możliwości wycofania i znalezienia innej drogi... Kierowcy postanowili jednak wcisnąć się w tunel!!! Powolutku, pomalutku i oczywiście BUM. Uderzyliśmy dachem o barierkę wyznaczającą wysokość wjeżdżających pojazdów. Potem Turysta dowodził, że przecież... każdy tunel ma tolerancję...
Kolejne dni w wykonaniu kierowców wyglądały tak samo - ZERO przygotowania do trasy, ZERO znajomości mapy. Do tego stopnia zdali się na pilotkę, że nie potrafili pojechać trasą, którą jechali dzień wcześniej. GPS wprawdzie włączali, ale żaden z niego nie korzystał.
"Ukoronowaniem" był powrót do Polski. Skręcający poszedł spać do luku, za kierownicą usiadł Turysta. Środek nocy. Autentyczne przerażenie z naszej strony. Po pewnym czasie autokar nagle zatrzymuje się na autostradzie. Turysta dzwoni po Skręcającego. Ten zaspany przybiega na górę:
S: co się dzieje?
T: nie wiem gdzie jesteśmy. Jechałem na Udine i nagle mi zniklo
S: a jakie kierunki miałeś na tablicach
T:... Walenzja i Briest
S: (spanikowany) co?? (Walencja jest w Hiszpanii, czyli w dokładnie drugą stronę. Domyślamy się, że Skręcający przeraził się że Turysta niechcący zawrócił gdzieś na autostradzie i ruszył w przeciwnym kierunku :D)
S. przegonił T. i usiadł za kierownica. Jedziemy. Po chwili okazało się, że jedziemy dobrze, a Walenzja i Briest to Wenecja i Triest :D:D:D:D
Kierowcy nie byli z Itaki, ale z firmy która współpracuje z Itaką. Z tego co wiemy, już w trakcie wycieczki poszła do biura skarga na nich. Wiele mozna zrozumiec- ale kompletny brak przygotowania i chęci do tego oraz głupoty nie. Zastanawiam się również kto na pierwszy zagraniczny wojaż wysyła kierowcę do Francji na 3 nocne przejazdy. KTO?