|
Wątek:
|
(anty)rasistowska histeria?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 62.87.158.*
|
Data wysłania:
|
2007-03-13 09:21
|
Temat:
|
dziobek
|
Treść:
|
sprawa ktora tu opisujecie jak zawsze ma dwie strony pierwsza niestety zła dla polskich funkcjonariuszy jest tak ze nie wielu z nich umie sie porozumiewac z podróżnymi w jezyku angielskim (ale to jz wina osob odpowiedzialnych za to- na szkolenia wysylane sa osoby ktore nie potrzebuja w pracy codzioennej uzywac tego jezyka) asprawa druga jeste tego typu ze zgodnie z przepisami polskimi jak i dyrektywami UE dokumentem uprawniajacym do przekroczenia granicy panstwowej jest paszport, dowod osobisty (wraz z wiza lub dokumentem pobytowym o ile jest wymagany/lub inny dokument ktory potwierdza obywatelstwo i tożsamość? i zgodnie z przepisami jezeli nie ma mozliwości ustalenia obywateklstwa oraz tozsamosci to na potwierdzenie swoich danych osoba ma 72 godziny aby uwiarygodnic nam swoje obywatelstwo, a w tym przypadku postoj około 3 godzin na porzejsciu oraz zaslanianie sie dyskryminacja jest wielce niemoralny. po rozpetaniu "burzy" wokól tej sprawy i odmowie wszczecia postepowania naleza sie chyba przeprosiny dla polskiej strazy granicznej a nie przejscie do porzadku dziennego i traktowanie powyzszej sprawy tak jak by sie nic nie stalo? zapominamy w tym wszystkim ze opiekunowie sa zobowiazani do nadzoru nad wycieczka rowniez w kwestii posiadania przez nich dokumentów uprawniajacych do wjazdu na teren innych panstw i tu nalezalo by chyba opiekunów tej wycieczki rozliczyc oraz obciazy powstalymi kosztami. pozdrawiam
|