|
Wątek:
|
ITB - polskie stoiska oblężone
|
Autor:
|
Czytelnik IP 213.238.112.*
|
Data wysłania:
|
2011-03-15 20:12
|
Temat:
|
Komentarze po zakończeniu ITB
|
Treść:
|
nie widzę powodu, dla którego odwiedzając targi w dniu dla publiczności (co było zresztą moim zamiarem) nie miałbym się na temat ITB wypowiadać (to nie argument, tylko opinia) - to po pierwsze. Po drugie o kosztach działań promocyjnych Polski w związku z ITB w wysokości 15 milionów euro mówił prezes POT Pan Rafał Szmytke. Po trzecie pytałem berlińczyków, którzy robili sobie zdjęcia przy stworze oznaczonym literą P, czy wiedzą co on oznacza i bardzo niewielu z nich taką wiedzą posiadało. A dlaczego? Ponieważ zupełnie inny był przekaz na bilboardach reklamujących targi w Berlinie (w skrócie pani z Pałacem Kultury na głowie) i nie bardzo mogli te dwie bardzo różne formy powiązać. Stwory reklamowały jeszcze Polskę na Hauptbahnhof (duży składany plakat w hali głównej), plakaty w ruchomych bilbordach i na ziemiii na dojściach do peronów) i na Unter den Linden (potężny bilboard nieopodal Bramy Brandenburskiej) To, że miejsce Polski na targach jest w tym samym miejscu wcale nie znaczy, że jest to miejsce najlepsze, zwłaszcza kiedy jest się krajem partnerskim takiej imprezy. Idąc w kierunku hal od wejścia głównego do wejścia południowego ludzie najczęściej skręcali w prawo, kierując się w stronę oferty Niemiec. Targi turystyczne są dla ludzi, bo to oni generują zysk branży, ale to moje zdanie. Można się z nim zgadzać lub nie.
|