|
Wątek:
|
Prawdziwe opinie o biurze Triada
|
Autor:
|
Czytelnik IP 213.25.24.*
|
Data wysłania:
|
2011-01-29 01:38
|
Temat:
|
Prawdziwe opinie o biurze Triada
|
Treść:
|
lub trzy gwiazdkowe. Pierwszym miastem jakie mieliśmy zwiedzić wg. umowy z przewodnikiem była Antalya. Przyjechał po nas autobus i razem z kolejnym z rezydentów, którzy się zmieniali jak rękawiczki, wywieziono nas do hotelu STAR. Tu się okazało, że Antalyę zwiedzamy sami i jest tam tzw. czas wolny a przewodnik będzie dopiero na następny dzień. Zostaliśmy zakwaterowani bez obiadu i przez następne kilkanaście godzin mieliśmy samemu zwiedzać miasto. Wziąłem przewodnik i poszliśmy do portu oraz w jego najbliższe okolice tj. w zabytkową część miasta. Pochodziliśmy kilka godzinek i ok. 20.00 wróciliśmy do hotelu na obiadokolację. Hehehe nasz nowy rezydent przez całą drogę z Alanyi do Antalyi zapewniał nas o świetnym trafie z hotelem STAR gdyż miał być blisko centrum. Miał to być wielki plus tego hotelu i był...jedyny. Mimo głodu nie przeszła ona (kolacja) przez gardło a i do pokoju wracać się nie chciało więc znów poszliśmy w miasto, tym razem na coś mocniejszego. Dlaczego...a dlatego, że nie przywykłem do śmieci na podłodze, grzyba w łazience, lodówce i w wielu innych zakamarkach, wyłamanej klamki w oknie, którego nie dało się zamknąć i budowie z ciężkim sprzętem za oknem, z której huków przez niedomknięte okno nie można było stłumić. Jakie zdziwienie mnie wzięło gdy odsłoniłem poplamioną narzutę na łóżku. Była tam lekko przybrudzona i wymięta pościel jeszcze z odciśnięta głową na poduszce. Zwyczajnie nie została pościel zmieniona po poprzednich lokatorach. O kurzu, żółtych zaciekach na sedesie i ogólnym brudzie nie będę pisał bo może ktoś je przy komputerze ale my do takiego niespotykanego luksusu nie przywykliśmy. A luksus naprawdę był ponad wszelkie standardy. Przy wejściu do hotelu nie było 2 lub 3 gwiazdek zagwarantowanych przez Triadę a STAR wymalowanych przy swoim szyldzie miał ich aż 12. Rano przy śniadaniu dowiedzieliśmy się od innych uczestników, że w pokoju mieli współlokatorów...karaluchy. Po śniadanku wykwaterowanie i wreszcie zobaczyliśmy przewodnika z oczywiście nowym rezydentem. Podstawili nam autobus i w objazd. Znów się do nas szczęście uśmiechnęło i wczasy te wykupiliśmy dość wcześnie gdyż na początku roku. Dlatego jako jedni z pierwszych mogliśmy sobie wybrać miejsce w autobusie. Postanowiliśmy usiąść z przodu. Po kilkugodzinnej jeździe okazało się, że pasażerowie z tyłu nie mogą wysiedzieć na swoich miejscach gdyż ciepło z silnika podgrzewa ich fotele do kilkudziesięciu stopni. Nastawienie klimy w autobusie spowodowało, że przód marzł a tył przez ten silnik miał saunę. Pierwsze były prośby o naprawę autokaru, jednak po kilku dniach gdy prośby nie pomagały, pasażerowie siedzący z tyłu, na jednym z postojów oświadczyli, że nie wrócą do autobusu i aby rezydent jechał sobie sam. Ten mini strajk poskutkował i następny przystanek był w warsztacie. Nic to co prawda nie dało gdyż zwyczajnie ten typ tak ma i tego autobusu nie można naprawić. A uwierzcie mi czasy świetności ma już za sobą. Fama o tym mini strajku jednak poszła i w innych autobusach Triady aż wrzało od plotek. Turecki kierowca autobusu aż się na nas obraził gdyż my Polacy mówimy, że jego autobus to złom. Do tego na jednym z postoi zaczęliśmy kupować wodę u przydrożnych handlarzy gdyż była tańsza niż w autobusie. Wówczas kierowca nie dość, że obrażony za nazwanie jego autobusu złomem to jeszcze wpadł w wściekłość, że stracił utarg. Wówczas doszedł do wniosku, że nas ukarze i przez resztę drogi jechał z zawrotną prędkością 40 w porywach do 55 km/h. Poskutkowało to tym, że nie zdążyliśmy przed zamknięciem Wielkiego Bazaru w Istambule i ten nadprogramowy punkt wycieczki musieliśmy sobie odpuścić...
|