|
Wątek:
|
Obrona prezesa POT Andrzeja Kozłowskiego
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.9.76.*
|
Data wysłania:
|
2006-11-17 14:21
|
Temat:
|
Nie kwestionuję osiągnięć POT-u
|
Treść:
|
Podobnie uważam. W roku 1991 byłem organizatorem, a później dyrektorem jednego z Ośrodków. W swojej koncepcji promocji polski, która pozwoliła mi między innymi wygrać konkurs wskazywałem na zasadność 4 letnich kadencji, powrót do pracy w centrali i ewentualną ponownie pracę za granicą, ale na innym już rynku. Wygrywając konkurs w roku 1991 na dyrektora POIT, czekałem rok czasu na nominację. Prowadzone były konsultacje na zewnątrz z MSZ i być może innymi służbami co do zgody na powierzenie mi tego stanowiska. Być może dyskwalifikował mnie jeden szczegół. Otóż nigdy nie byłem tajnym ani oficjalnym współpracownikiem , pomimo kilkakrotnie składanych mi propozycji. Ostatnią złożoną mi w roku 1988 odrzuciłem i wyjechałem zwiedzać Amerykę Północną i Południową. Wróciłem do Polski w 1989. Pomimo mojej odmowy nie czułem się osobą prześladowaną. W latach 1973-1989 odwiedziłem wszystkie kontynenty z wyjątkiem Afryki. Nigdy nie odmówiono mi wydania paszportu. Odmówiano mi natomiast w latach 1980-84 wiz Australii, Nowej Zelandii, Hong Kongu i Japonii. Mimo odmów odwiedziłem również i te kraje, bo udało mi się przekonać decydentów, że najleprzym krajem do życia dla mnie jest Polska. W stanie wojennym odbyłem podróż dookoła świata (1981-84). Jak to było możliwe może ktoś zapyta? Było i to bez współpracy ze służbami i bez przynależności do organizacji ideowych w tamtym okresie. Dlaczego tak się rozpisałem? Otóż to reakcja po lektórze ostatniego numeru GAZETY POLSKIEJ nt. POT-u i dyrektorów POIT-ów. Faktem jest, że nie studiowałem w ZSRR, ale turystycznie penetrowałem ten Związek wzdłóż i wszerz. Stanisław Cydzik
|