|
Wątek:
|
Co sadzicie o BP Funclub z Poznania?
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.228.51.*
|
Data wysłania:
|
2010-09-11 10:22
|
Temat:
|
Bułgaria, Słoneczny Brzeg, hotel Pliska 2010
|
Treść:
|
7) Cytuję dalej: "nasze próby kontaktu z nią spotkały się z odpowiedzią cyt. "CZEGO ODE MNIE CHCECIE…"." - nie mam pojęcia, z kim rozmawiali moi turyści, bo ze mnę raczej nie, skoro otrzymali taką odpowiedź. Pamiętam telefony, pamiętam rozmowy. Nie przypominam sobie natomiast takich słów. W przypadku tych osób jednak zakładam pomyłkę i telefon do innego rezydenta. Problem w tym, że rozmawiałam z wszystkimi - nikt nie przypomina sobie telefonu z tego hotelu w tym dniu… 8) Na koniec, g’woli uściślenia i odparcia zarzutów o moją nieobecność w dniu wyjazdu - JEST ONA OCZYWISTA. W przypadku zmiany turnusu rezydent zajmuje się przyjęciem i zakwaterowaniem nowych turystów. Szkoda, że odjeżdżający nie pamiętają swojego przyjazdu. Fakt, że nie ma mnie przez cały dzień nie świadczy o tym, że jestem na plaży. To, że turysta czeka na odjazd autokaru, nie oznacza, że rezydent robi to samo. Dzień zmiany jest najcięższym dniem pracy rezydenta w układzie turnusu. Nie jestem jednak zobowiązana tego tłumaczyć. Turyści wiedzą, że w dniu odjazdu rezydent jest dostępny tylko pod telefonem i tylko w pilnych sprawach. Przypominam, że w Fun Club w Bułgarii rezydenci przez cały turnus mają dyżury w każdym hotelu praktycznie CODZIENNIE (bez jednego, ewentualnie dwóch dni "wolnego", kiedy i tak są pod telefonem). Pod telefonem są z resztą 24 h na dobę 7 dni w tygodniu. Oczekiwanie, że w najintensywniejszym dniu turnusu, kiedy rezydent musi przyjąć autokary, będzie można się z rezydentem poklepać po ramieniu i pogadać przy recepcji hotelowej, jest kpiną z zawodu i brakiem szacunku do pracującego człowieka. Czuję się osobiście dotknięta. 9) I jeszcze jedno. "Pani Marta zamiast załagodzić sytuację i towarzyszyć nam m.in. podczas wyjazdu poszła na ciastko i już nie wróciła". Turystom podczas wyjazdu zawsze towarzyszy pilot i/lub jeden z rezydentów, niekoniecznie rezydent stacjonujący w hotelu, w którym odbywa się wypoczynek. Turystom podaje się do wiadomości numery telefonu wszystkich rezydentów i przy samym wyjeździe nigdy nie zostają sami. Oczywiście nie można oczekiwać, że rezydenci będę trzymać każdego turystę za rękę przez cały dzień wyjazdu. Jest to nie tylko mało sensowne, ale również fizycznie niemożliwe. A co do ciastka, chciałabym w tym dniu mieć tyle czasu wolnego, żeby móc pozwolić sobie na pójście na ciastko ;-) tym bardziej, że w Bułgarii są one wyjątkowo smaczne... zapraszam do Bułgarii, zwłaszcza z firmą Fun Club, która w tej części Europy słynie nie tylko z dobrej obsługi rezydentów, ale również wyjątkowo przyjaznych turystów (pomimo tego postu cały czas tak uważam). Turyści innych firm zazdroszczą turystom Fun Club rezydentów, a rezydenci konkurencji - najprzyjemniejszych gości z Polski. Z resztą to idzie w parze, a powyższy post jest dla mnie szokującą, dziwną i odosobnioną sytuacją.
Marta, rezydent Fun Club
|