Forum turystyczneTurystyka forum
Biura turystyczne
Baza turystyczna
Turystyka biznesowa
Turystyka krajowa
Turystyka zagraniczna wyjazdowa
Transport
Gastronomia
Turystyka zagraniczna przyjazdowa
Turystyka na świecie
Inne związane z branżą
Temat dowolny




Forum grupa: Biura turystyczne

Wątek: Jakie macie doświadczenia z biurem Wezyr?
Autor: Czytelnik IP 83.23.48.*
Data wysłania: 2010-08-26 14:30
Temat: Hurghada, Desert INN ***
Treść: Ah, moi drodzy. Ja byłam 6.06-13.06 w Hurghadzie z Wezyrem i powiem Wam, że było cudownie. Wprawdzie prawdopodobnie każda inna osoba, dostałaby na moim miejscu, absolutnej apopleksji. W każdym razie nic nie przebiję pierwszej nocy w Egipcie. Do Hurhady dolecieliśmy o 2.30. Potem było załatwienie wszystkich pierdół takich jak wiza, bagaże etc. Ponieważ byłam ja, moja przyjaciółka, jej 11 letni brat, drugi 3 letni brat, matka i babcia, którzy jechali na 4 miesiące, tych bagaży było cholernie dużo. Gdy w końcu sobie z nimi poradziliśmy wyszliśmy przed lotnisku i... no, cóż. Wezyru nie ma. Dopiero po upływie jakichś 15 minut, pofatygował się facet, który zaprowadził nas do autobusu. Więc się tłukliśmy. W autobusie było może z 15 osób, a byliśmy podzielni, że Jej mama nocuje w innym hotelu, a nasza 5 w dwóch pokojach w Desert Inn. Autobusem jechaliśmy ponad godzinę. W końcu po kolei zostali wysadzani wszyscy pasażerowie, łącznie z Jej mamą i zostaliśmy w busie sami. Kolejne pół godziny zajęło, zanim autobus zrobił piękną rundę po jakichś slumsach i pustkowiach, po czym zawiózł nas do Desert Inn. Tam panowie z hotelu grzecznie pomogli nam wnieść bagaże, jednak wszystko toczył osię strasznie wolno. Na dodatek mały (3 latek) dostał gorączkę i cały czas płakał. Wtedy dali nam do wypełnienia jakieś papiery. W hotelu było głuchu i ciemno, tylko jedno światło się paliło tam gdzie siedzieliśmy w lobby. Chwilę później zostaliśmy poinformowani iż w Desert Inn nie ma wolnych miejsc i w efekcie czego, musimy się udać do hotelu na przeciwko, do El Samaka. No, więc się przetachtaliśmy z tymi tobołami. Około godziny 4.30 rano siedzieliśmy wymęczeni na fotelach w hotelu El Sama, gdzie oznajmiono nam, iż pokoje trzeba przygotować. Po krótkich perswazjach, namowach, rozmowach, aż w końcu kłótniach, przełożono nasze bagaże na wózek i zaprowadzono nas do pokoju, wcześniej ciągnąc nas przez 10 minutową trasę. Weszliśmy na 1 piętro, gdzie wprowadzono nas do malutkiego, śmierdzącego stęchlizną, ciasnego, niemal pustego pokoju. Babcia koleżanki napięcia nie wytrzymała i z pełną wściekłości i niesamowicie głośną "kurwą" poleciała zrobić im awanturę, którą mieliśmy szczęście słyszeć. Gdy legliśmy na dwóch łóżkach, wysiadły korki i zapadła ciemność. Tyle dobrego, że na dworze zaczynało świtać. Już abstrahując od tego, że wcześniej, podczas czekania, gdy poszliśmy zbadać teren, jakiś Serb wręczył nam wódkę oraz coca-colę, po czym zaprowadził nas do jakiegoś dziwnego pokoju, gdzie chciał żebyśmy zamieszkali. W każdym razie, po jakichś 20 minutach wróciła babcia Natalii z radosną nowiną, iż zmieniamy pokój. Przeprowadzono nas na drugą stronę (kolejne 10 min z bagażami) i zakwaterowana w na oko przyzwoitych pokojach na przeciwko siebie, na parterze. Blisko basenu, blisko morza (mieliśmy dobrą widoczność, bo już było jasno). O godzinie 6 rano, zaczęłyśmy się rozpakowywać, odświeżać i wyruszyłyśmy na poznawanie Egiptu. Naszego rezydenta nie widziałam na oczy raz, gdy został nam przestawiony przez mamę Natalii, ale nie mam zielonego pojęcia jak się nazywa. Byliśmy na dwóch wycieczkach organizowanych z lokalnych przedsiębiorstw do Kairu i na Wyspę Giftun i obie były niesamowicie dobre. Jedzenie pierwsza klasa, mili ludzie, dobry przewodnik... tylko transport do Kairu był męczący (mały samochód, potem bus, na końcu autobus - jazda całą noc). Pierwszego dnia również było nam dane odkryć z lekką żółtą wodę cieknącą z prysznica, oraz nasze małe współlokatorki - dwa razy większe od paznokcia czarne mrówki buszujące po podłodze. Wzdłuż ścieżki majestatycznie przechadzały się wychudzone egipskie koty. Miałam okazję też zobaczyć prawdziwe karaluchy w hotelu mamy koleżanki i białe jaszczurki na stołówki i w okolicach naszego pokoju. Animacje codziennie, animatorzy mili i serdecznie. Prowadziliśmy z nimi tańce dla dzieci, publiczność mogła bez problemu uczestniczyć. Jedzenie było raczej średnie (obiady odgrzewane - zimne, z kolacji). Picie dostępne 24 h w 4 różnych barach. Obsługa miła, serdeczna, chętnie rozmawia i udziela informacji, prócz jednego Araba na 'stołówce', który się mnie uczepił jak rzep psiego ogona. Nawet gdy w dniu wyjazdu mieliśmy się wykwaterować o 12, a zrobiliśmy to półtorej godziny później, przenosząc się do pokoju Jej babci, nie robili nam wyrzutów, ani się nie czepiali (byliśmy na zakupach). Potem ostatni raz się wykąpaliśmy w basenie i morzu, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i przygoda się zakończyła. Do Wezyru nie żywię absolutnie żadnej pretensji ani urazy, w nocy praktycznie nas nie było, wpadaliśmy do pokoju jedynie się przebrać, wykąpać i ewentualnie przespać na kilka godzin, a nasze małe współlokatorki się we znaki nie dawały, bo nawet po ścianach nie chodziły. Nastawione byłyśmy na dobrą zabawę, wszystko było jedną wielką niezapomnianą przygodą (wchodzenie do pokoju przez okno, gubienie klucza, chodzenie po dachach, 'odwiedzanie' innych hoteli i basenów) i absolutnie tego nie żałuję. Wezyr polecam osobom, które mają dystans do siebie, są spontaniczne, żywe, energiczne i nie zważają na drobne niedogodności. Sama z pewnością taki wyjazd w przyszłości powtórzę ;)))

OdpowiedzPowrót do drzewa wątku

Odpowiedzi:


Powrót do wątkówOdśwież


Zgłoś problem z tą stroną »

Ogłoszenia praca turystyka, w turystyce


© 2024 FORUM-TURYSTYCZNE.PL. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu i zawartej w nim polityki cookies.
strona główna | kontakt | reklama | linki
Ta strona używa COOKIES. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Szczegóły w regulaminie.
OK, zamknij