Jak oceniacie Skarpa Travel (z Krakowa)?
Tematyka:
Wyjechałam z Biurem Podróży Skarpa do Bośni i Hercegowiny po raz pierwszy i zupełnie przypadkowo. W pożądanym przeze mnie terminie (od 19 do 28 lipca) nie było bowiem zbyt wielu ofert w tym rejonie Europy. Kłopoty zaczęły się już na wstępie. Zgodnie z katalogiem wyjazd miał odbywać się z Krakowa, a że mieszkam w Łodzi zapewniony został dowóz autokarem na miejsce zbiórki. W myśl umowy autobus antenowy miał nas pobrać z Placu Dąbrowskiego godzinie 2.30. I chociaż w katalogu było napisane, że o 3.30 i z Dworca Fabrycznego, to jeszcze w przeddzień wyjazdu zadzwonił pracownik Biura, informując że wyjazd odbędzie się zgodnie z umową, gdyż w katalogu nastąpiła pomyłka. Nakazał też, by dla pewności na miejsce zbiórki, przybyć nieco wcześniej. No to byliśmy na tym Placu o 2.15. Czekamy. Nic się nie dzieje. Czekamy, czekamy, czekamy…. Ciemno jest, jak to w środku nocy. Czekamy. Oglądamy pobliską fontannę. Czekamy. Przejeżdżają miejskie autobusy. Czekamy. Po Placu biega jeden zabłąkany przechodzień. Czekamy. Wyjmujemy część prowiantu. Czekamy. Jest 3.40. Czekamy. Ja już składam pozew, co to go wirtualnie na tym Placu napisałam. Czekamy. O 3.55, kiedy już powoli zaczynamy zbierać bagaże, by zwinąć się do domu dzwoni kierowca, informując że czeka na nas na ….. Dworcu Fabryczna. Pakujemy się więc pospiesznie do samochodu i przejeżdżamy na dworzec. Tam gburowaty, młody kierowca busa, broń Boże nie obiecanego autokaru, na nasze uwagi o zmianie miejsca odjazdu, warczy że jego umowa nie obchodzi, bo on się trzyma katalogu. Po krótkiej wymianie uwag, niekoniecznie grzecznościowych, odjeżdżamy. Kierowca pędzi jak szalony. W busie miota nami nieco i jest zimno jak w psiarni, bo całą drogę otwarta jest szyba. Nie żeby złośliwie, ale co buc - kierowca ją przymknie, to ona swobodnie opada, robiąc wygwizdów jak w Kieleckiem. Siedzimy więc ściśnięci jak króliki i poubierani we wszystko co możliwe. I nagle …. suprise!! Kierowca robi pięciominutową przerwę na stacji benzynowej, gdyż ….. musi wystudzić silnik, bo mu się przegrzewa!!!! Ostatecznie dojeżdżamy jednak na miejsce zbiórki, spóźnieni zaledwie o 20 minut (bo gnał jak wariat).
Oszczędzę już pisania jak wyglądał Hotel Neum, no może poza tym, że: 1. w pokojach było gorąco jak w mocno nagrzanym piekarniku (mimo, że pośrednik zawierający umowę zapewniał, że jest klimatyzacja - guzik prawda), 2. w łazience był zapchany odpływ, co powodowało że woda stała w brodziku dłuższy czas, a w czwartym dniu pobytu nie spływała wcale, wylewając się wierzchem przez brodzik - mycie nad kratką odpływową, usytuowaną na środku łazienki, też ma swój urok, 3. toaleta po spuszczeniu wody rzęziła okropnie, 4. w pokojach nie było zbyt czysto, 5. zaś w betonowym hotelu, na betonowym balkonie, w betonowym kwietniku rosły … trzy wielkie krzaki zasłaniające widok na cokolwiek ;-)
Oszczędzę już pisania dlaczego jadąc w drogę powrotną kierowca odmówił podjazdu pod hotel, dzięki czemu trzeba było ciągnąć bagaże przez 200 metrów, a następnie wnosić je schodami na wysokość czwartego piętra i z jakiego powodu mimo dojechania do Krakowa o 15.00 dojechaliśmy do Łodzi na 23.00.
Ale żeby być obiektywną to pobyt był całkiem udany. Bo jedzenie choć monotonne było smaczne, obsługa hotelowa uśmiechnięta, pilot miły i kompetentny, rezydentka otwarta i sympatyczna, a grupa osób uczestniczących w wyjeździe zgrana i wzajemnie się wspierająca. Wyjazd z Biurem Podróży Skarpa należy jednak zaliczyć do średnio udanych i godnych polecenia osobom lubiącym niecodzienne wyzwania i nerwowy dreszczyk emocji.
